Tydzień temu, w poniedziałek, na gdańskim cmentarzu Srebrzysko doszło do ekshumacji ciała pochowanego w grobie Anny Walentynowicz. We wtorek ekshumowano ciało złożone w grobie Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej na warszawskich Powązkach. Przy obydwu ekshumacjach byli obecni syn Anny Walentynowicz, Janusz, i wnuk Piotr oraz ich pełnomocnik mec. Stefan Hambura.
– Jestem niezwykle wdzięczny za obecność warty honorowej podczas ekshumacji, za przybycie posłów PiS, m.in. minister Anny Fotygi i ministra Antoniego Macierewicza, którzy towarzyszyli nam w tych trudnych chwilach. Chcę także podziękować tym osobom, których nie znam, a które z potrzeby serca były z nami, i tym, którzy podchodzili do nas na ulicy, przekazując wyrazy współczucia i solidarności – mówi ze wzruszeniem Janusz Walentynowicz.
Podczas sekcji zwłok obydwu ciał byli obecni bliscy Anny Walentynowicz oraz mec. Hambura. Syn i wnuk Anny Walentynowicz jednoznacznie stwierdzili, że ciało ekshumowane na gdańskim cmentarzu nie należy do ich mamy i babci. W wypadku ciała ekshumowanego na warszawskich Powązkach nie byli w stanie jednoznacznie powiedzieć, czy jest to Anna Walentynowicz. Odpowiedź na te wątpliwości dadzą wyniki badań genetycznych – ich wyniki będą znane za kilka dni.
– Przez ponad dwa lata byliśmy karmieni kłamstwami, że wszystko jest w porządku, że w Moskwie podczas oględzin zwłok zachowano najwyższą staranność. Mówiła nam o tym Ewa Kopacz, przekonywał nas też premier Donald Tusk. Dziś widać, że ich słowo jest nic nie warte, że konieczna jest ekshumacja wszystkich ciał naszych bliskich, aby się przekonać, kogo rzeczywiście pochowaliśmy – mówi nam Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, przewodniczącego Komitetu Katyńskiego.
Gdy pojawiły się informacje o skandalicznych pomyłkach w Moskwie przy wkładaniu ciał do trumien, w prorządowych mediach zapanowała cisza. Jeżeli już pojawiały się informacje na ten temat, były one umieszczane w mało eksponowanych miejscach.
W ubiegłym tygodniu okazało się również, że konieczne będą ekshumacje kolejnych czterech ciał.
– Oglądałem uroczystości z Bykowni, gdzie z honorami oddawano cześć pochowanym tam Polakom. I mimo podniosłej atmosfery tej uroczystości zrobiło mi się bardzo smutno. Bo przecież ich bliscy, którzy szukali ciał swoich ojców, mężów, synów czy braci, przez lata byli poniżani i ośmieszani. Czy my, rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, też mamy czekać kilkadziesiąt lat na szacunek? Dlaczego ośmiesza się nas w mediach, dlaczego jest tyle kłamstwa? Z faktu duchowego wsparcia – myślę o warcie podczas ekshumacji – robi się „cmentarną rozróbę", a obecni tam parlamentarzyści są szkalowani? Cały czas jesteśmy atakowani i dlatego tak cenne jest dla nas każde wsparcie – podkreśla Janusz Walentynowicz.

