„
Ludzie poczuli się zaniepokojeni, że ich pieniądze mogły przepaść przez oszusta, ale to się zdarza" – skwitowała wiceszefowa klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska, komentując przekręt Amber Gold. Co za słodkie ujęcie problemu: użyć określenia „
poczuli się zaniepokojeni" wobec ludzi, którzy ulokowali często w interes Marcina P. oszczędności życia i właśnie je stracili. Mówi to osoba, która nie musi szukać okazji na dorobienie. Ma na koncie, według oświadczenia majątkowego, ponad 300 tys. zł.
„
Kryzysu państwa nie ma" – dodała posłanka PO, która powtarza tylko to, co ustalili rządowi piarowcy, co oznacza, że jest to opinia obowiązująca w jej partii. Skoro wszystko jest git, nie ma sensu szukać odpowiedzialnych za tę aferkę w rządzie. Ona po prostu wykluła się przypadkowo. Michał Tusk został w nią wplątany – ale to „
też się zdarza" i nie ma co premiera dociskać o konflikt interesów. Aferka więdnie, pomagają w tym zaprzyjaźnione media. W końcu należy się odwdzięczyć za kroplówki finansowe aplikowane np. przez Hannę Gronkiewicz-Waltz, nieprawdaż?
Źródło:
Anita Gargas