Rozpoczął się Przystanek Woodstock, a wraz z nim wielkie pranie mózgów urządzane przez lidera Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Niewielu uczestników tej imprezy zdaje sobie sprawę, że powstała ona za pieniądze zbierane z hukiem przez Jerzego Owsiaka podczas zimowej akcji charytatywnej. Akcji, którą tak hojnie z publicznej kasy wspierają państwowe instytucje. Niewielu wielbicieli ostrego rocka wie, że bawi się za pieniądze, które zbierano na chore dzieci. Wielka Orkiestra nie uprzedzała też, że przy okazji Woodstocku będą lansowane politpoprawne poglądy.
Tolerancja? Tak, pod warunkiem że dotyczy małżeństw pederastów. Jeśli natomiast na Woodstock pojawiają się członkowie Fundacji Pro – Prawo do Życia z plakatami antyaborcyjnymi, to o tolerancji mowy nie ma, pałki idą w ruch.
Dla prezydenta Kaczyńskiego drzwi były zamknięte, w odróżnieniu od Komorowskiego, który przyjechał, by osobiście robić wodę z mózgu imprezowiczom. No cóż. Ludzie na Woodstocku są od tego, by pić, palić, a w przerwach słuchać, co im do uszu sączą „autorytety" z WSI24. A Owsiak dba, by wielkiego prania mózgów nikt nie ośmielił się zakłócić.
Źródło:
Anita Gargas