Każda grupa zawodowa ma swoje czarne owce. Lekarze mają na przykład doktora G., a dozorcy Pawła Grasia. Dziennikarze dorobili się całego stada czarnych owiec – Lisów, Olejników i Kolend. W tym niesławnym stadzie o przywództwo walczy Jan Osiecki, wykreowany wspólnie przez TVN24 i rosyjską telewizję na specjalistę od katastrofy smoleńskiej. Osiecki od dawna sufluje bzdury podtrzymujące wersję MAK-u. Ostatnio obwieścił triumfalnie, że eksperci obradujący na konferencji lotniczej w Kazimierzu „rozjechali walcem prof. Biniendę”, który „wpadł tam ze swoimi wyznawcami”, by podzielić się własnymi teoriami. Tyle że prof. Biniendy nie było w Kazimierzu, nie spotkał się z ekspertami (unikają go jak ognia) i nikt go nie rozjechał walcem.
Kosmiczne kłamstwo rozwalcowało Osieckiego. I tych, którzy mu umożliwili puszczenie ich w obieg.
Źródło:
Anita Gargas