Przynależność do takiej „elity" wbrew pozorom nie jest trudna: znacznie ważniejsze od posiadania niekoniecznie rozległej wiedzy są „jedynie słuszne" poglądy i akceptacja przez „salon" będący częścią tej samej struktury. A im ktoś bardziej zapiekły jest w krytyce prawicy, tym szybciej ma zapewniony awans społeczny.
Oto przeskakujący płot były działacz Solidarności, którego związek wyniósł na szczyty władzy i o którym powstaje hagiograficzny film w reżyserii wielbiciela zaprzyjaźnionych telewizji, dzisiaj każe pałować Piotra Dudę, a członków związku nazywa „cywilbandą".
Polityk, który latami spychany był na margines politycznego życia, przy rechocie gawiedzi oraz ich reprezentantów w mediach pozwala sobie na coraz większe chamstwo wobec oponentów, a w końcu atakuje fizycznie dziennikarkę, która ośmiela się krytykować obecną władzę.
Kiedyś niepokorny muzyk, dziś śpiewający na koncercie w Belwederze dla rosyjskiego prezydenta beneficjent lukratywnych kontraktów reklamowych.
Prawda, że to łatwe?
Źródło:
Dorota Kania