Premier Tusk był tak zadowolony zaproszeniem przez Władimira Putina do Katynia 7 kwietnia 2010 r., że nie brał pod uwagę stanowiska Kancelarii Prezydenta - wynika z przesłuchania Donalda Tuska, do którego doszło 19 października 2011 r. W protokole tym nie ma ani słowa o tym, by to Kancelaria Prezydenta lub prezydent Lech Kaczyński doprowadzili do rozdzielenia wizyt.
Szefa rządu nie interesowało to, że wcześniej Kancelaria Prezydenta poinformowała, iż Lech Kaczyński 10 kwietnia 2010 r. weźmie udział w głównych obchodach 70. rocznicy sowieckiego ludobójstwa dokonanego na polskich jeńcach wojennych. Dla Donalda Tuska najważniejszy był telefon od Putina - uznał, że jest to niezwykle ważny moment i szansa dla Polski. Lech Kaczyński w ogóle nie był brany pod uwagę, tym bardziej że stosunki z Kancelarią Prezydenta były bardzo złe - wynika z przesłuchania premiera.
Fakt złożenia zeznań przez Donalda Tuska potwierdza nam Renata Mazur, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która prowadzi śledztwo w sprawie przygotowań do wizyt w Katyniu premiera i prezydenta 7 i 10 kwietnia 2010 r.
Przesłuchanie Donalda Tuska ma istotne znaczenie w związku z rozdzieleniem wizyt - ostatnio szef rządu twierdził, że „jest jednym wielkim kłamstwem” mówienie o tym, że to rząd rozdzielił wizyty. - Prezydent Kaczyński także nie przewidywał, nie miałem żadnego takiego sygnału ani informacji, że zamierza wspólnie ze mną, z rządem, obchodzić rocznicę katyńską - mówił Donald Tusk na konferencji prasowej 20 kwietnia 2012 r.
Tymczasem z dokumentów jednoznacznie wynika, że premier był przed rozmową z Putinem poinformowany, iż centralne obchody z udziałem prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego odbędą się 10 kwietnia 2010 r. Te dokumenty znajdują się w materiałach śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga.
Aktualnie w toku są trzy postępowania: w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa przez urzędników i funkcjonariuszy państwowych podczas przygotowania wizyt w Katyniu, w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy BOR-u oraz w sprawie fałszowania dokumentów po katastrofie smoleńskiej wytworzonych przez Biuro Ochrony Rządu.
Zarzuty ma postawione wiceszef BOR-u Paweł Bielawny, który wprawdzie został zdymisjonowany, ale bardzo szybko znalazł kolejną pracę. Zatrudnił go Jerzy Miller, obecnie wojewoda małopolski. Bielawny jest teraz doradcą wojewody ds. analizy zagrożeń i działań prewencyjnych w zakresie bezpieczeństwa osób objętych specjalnym statusem ochrony. W praktyce ma odpowiadać za bezpieczeństwo VIP-ów, którzy podczas Euro 2012 przyjadą do Krakowa.
Powyższe postępowania są pokłosiem wyłączenia materiałów na przełomie marca i kwietnia 2011 r. ze śledztwa w sprawie smoleńskiej katastrofy prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie i przekazania ich do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Źródło:
Dorota Kania