Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Śmieszna wiara premiera

Siedemnaście dni po katastrofie smoleńskiej premier Donald Tusk na konferencji prasowej zapewniał, że kategorycznie wyklucza możliwość ingerencji Rosjan w zawartość telefonu komórkowego prezydenta Lec

Siedemnaście dni po katastrofie smoleńskiej premier Donald Tusk na konferencji prasowej zapewniał, że kategorycznie wyklucza możliwość ingerencji Rosjan w zawartość telefonu komórkowego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Mówił o zaufaniu do rosyjskich partnerów, że niczego przed stroną polską nie ukrywają i ostrzegał przed snuciem spekulacji. Stwierdził również, że przyczyną katastrofy nie był wybuch.

Dziś po dwóch latach widać, jak bardzo premier Donald Tusk się mylił, jak jego niesłychana wiara w rosyjskich urzędników i służby okazała się tragicznie śmieszna.

Ekspertyzy ABW nie pozostawiają wątpliwości – w Rosji tuż po katastrofie doszło do ingerencji w zawartość telefonu użytkowanego przez Lecha Kaczyńskiego. Telefonu, który jak się okazało, gdy polska strona go odzyskała, był częściowo spalony, a więc jego użycie było praktycznie niemożliwe. W związku z tym nasuwa się jeden tylko wniosek: ktoś na terenie Rosji włamał się do systemu poczty głosowej i odsłuchał wiadomości z poczty głosowej prezydenta Kaczyńskiego. Kto, dlaczego, po co? Na te pytania „państwo, które zdało egzamin" nie zna oczywiście odpowiedzi.

Kompromitacja Tuska przekroczyła wszelkie granice.

 



Źródło:

Dorota Kania