Wątek dotyczący odpowiedzialności śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego pojawił się w śledztwie, w którym w grudniu 2011 r. prokuratura wystąpiła z wnioskiem o uchylenie immunitetu posłowi PiS Antoniemu Macierewiczowi.
Nie wiadomo, z jakiego powodu prokuratorzy zajmowali się m.in. wyjaśnianiem, dlaczego śp. prezydent Lech Kaczyński zdecydował się na publikację raportu, skoro był do tego zobowiązany ustawą z czerwca 2006 r. dotyczącą likwidacji WSI.
Zawiadomienia w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa w związku z publikacją raportu złożyli byli żołnierze WSI. Publicznie domagali się ścigania przewodniczącego komisji weryfikacyjnej oraz prezydenta Kaczyńskiego.
Śp. Lecha Kaczyńskiego WSI rozpracowywały już na początku lat 90. Z dokumentów wojskowych służb wynika, że w latach 1990–2001 podejmowały one działania mające na celu rozbicie prawicy i uwikłanie w rzekome bezprawne działania Lecha i Jarosława Kaczyńskich.
W 1990 r. do tego celu został wykorzystany Grzegorz Żemek, współpracownik wojskowych służb specjalnych i – jak się później okazało – główny oskarżony i skazany w aferze FOZZ.
Rzekome związki Lecha i Jarosława Kaczyńskich z FOZZ-em zasugerował w 2001 r. płk Zenon Klemba najpierw w tygodniku „Polityka”, a później w filmie pt. Dramat w trzech aktach. W filmie, który został wyemitowany tuż przed wyborami parlamentarnymi, w porze najlepszej oglądalności, pojawiły się nieprawdziwe informacje, za co później TVP przeprosiła Lecha i Jarosława Kaczyńskich.
Aktywność byłych żołnierzy WSI wobec Lecha i Jarosława Kaczyńskich nie osłabła nawet po śmierci prezydenta. Tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich w 2010 r. gen. Marek Dukaczewski, szkolony przez sowiecki wywiad wojskowy GRU jeden z ostatnich szefów WSI, publicznie mówił o rozmowie braci Kaczyńskich, która odbyła się przez telefon satelitarny z pokładu Tu-154M, w kontekście nacisków na lądowanie. Takich nacisków nigdy nie stwierdzono.
Tydzień temu opisaliśmy działania, które WSI prowadziły w grudniu 2005 r. Tuż przed zaprzysiężeniem Lecha Kaczyńskiego na urząd prezydenta RP wojskowe służby specjalne przekazały najważniejszym służbom w państwie informacje o rzekomym zamachu, którego miała dokonać w Warszawie Al-Kaida. Szefowie WSI sugerowali wprowadzenie stanu wyjątkowego, który uniemożliwiłby zaprzysiężenie nowo wybranego prezydenta. Informacja trafiła m.in. do ówczesnego szefa MSWiA Ludwika Dorna, na którym WSI chciały wymusić wprowadzenie stanu wyjątkowego.
W trakcie prezydentury Lecha Kaczyńskiego byli żołnierze WSI podejmowali wysiłki, by wpływać na decyzje prezydenta. Jedna z nich dotyczyła operacji ZEN, w której chodziło o rzekome wskazanie Amerykanom kryjówki bin Ladena. W sprawę był zaangażowany były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa Aleksander Makowski, który współpracował z WSI.
„Służby, działając na zlecenie hochsztaplera (Makowskiego – red.), okradały państwo polskie i były gotowe narazić polskich żołnierzy i zwierzchników sił zbrojnych na najwyższe niebezpieczeństwo i międzynarodową kompromitację” – czytamy w raporcie.
Te działania WSI rekomendował prezydentowi Kaczyńskiemu ówczesny szef MON Radosław Sikorski, który zabiegał o stanowisko dla gen. Dukaczewskiego. Proponował prezydentowi Kaczyńskiemu mianowanie generała na dowódcę Śląskiego Okręgu Wojskowego lub wysłanie go jako attaché wojskowego do Pekinu.
