Prezydent Trump przyjedzie do Polski 5 lipca. Następnego dnia będzie gościem szczytu państw Trójmorza. Wezmą w nim udział przywódcy państw Europy Środkowej, Wschodniej i Południowej, którzy mają m.in. podjąć rozmowy o współpracy transatlantyckiej w dziedzinie inwestycji rozwojowych.
Następnie prezydent USA wygłosi przemówienie na pl. Krasińskich. I tu pojawił się „problem”. W tym też czasie w Akademii Teatralnej trwa Festiwal „ITSelF”. Dyrektor artystyczny festiwalu – Wojciech Malajkat napisał w związku z tym list do amerykańskiego przywódcy.
Zaznacza, że z powodu zabezpieczeń związanych jego wizytą dostęp do budynku akademii będzie niemożliwy. I chciałby jakiejś rekompensaty.
Organizatorzy zwracają uwagę na to, że wizyta prezydenta USA mocno komplikuje widzom dostęp do festiwalu. Budynek akademii znalazł się bowiem w miejscu strzeżonym, całkowicie wyłączonym z ruchu, do którego 4 i 5 lipca praktycznie nie będzie wstępu.
„Niestety, środki bezpieczeństwa, którymi objęta zostanie wówczas okolica, sprawiają, że jedyną publicznością festiwalu będą mogli zostać agenci Pańskich służb bezpieczeństwa. Gdybyśmy zostali o tym uprzedzeni, przenieślibyśmy festiwal na inny termin, ale Pańska wizyta jest dla nas zaskoczeniem"
– pisze Malajkat. Później zaczyna być śmiesznie. Aktor dodaje, że w związku z zaistniałą sytuacją oczekuje wsparcia.
– czytamy.„Nie oczekujemy zaś niczego więcej niż wzajemności i, być może, drobnej gratyfikacji dla naszych wysiłków kulturalnych. Czy możemy liczyć na Pańskie wsparcie?"
Aż tak marnym zainteresowaniem cieszy się ów festiwal, że pokusili się o taki chwyt?
Wcześniej list do Amerykanów napisał też Jacek Żakowski. I bez zaskoczeń. Nie obyło się bez straszenia. Usiłował tłumaczyć, jak to polityka G.W. Busha źle wpłynęła na sytuację w Europie, dając do zrozumienia, że lepiej byłoby, gdyby prezydent Trump w ogóle nie przyjeżdżał do Polski.
Dodatkowo Żakowski chciał się popisać ogromną wiedzą w temacie. Nie za bardzo mu to wyszło, na co zwrócili uwagę internauci.