[…] Pan prezydent wygaduje takie bzdury. Powiem bardzo wprost, bo w głowie mi się nie mieści, że to się w ogóle mogło zdarzyć – mówił dziś Donald Tusk, niepytany w ogóle o sprawę pokazania materiałów śledztwa szpiegowi GRU Pawłowi Rubcowowi. Wyraźnie z równowagi wyprowadziły go słowa prezydenta, który publicznie pytał, czy służby specjalne Polski i Rosji wróciły do zagorzałej współpracy.
Premier Donald Tusk oraz minister sprawiedliwości Adam Bodnar około sześć godzin dyskutowali ze środowiskiem prawniczym, którego reprezentanci podpowiadali, w jaki sposób „naprawiać państwo po PiS”.
Podczas konferencji jako pierwszy głos zabrał szef rządu. I szybko nawiązał do sprawy zupełnie niezwiązanej ze spotkaniem z prawnikami - dostępu Pawła Rubcowa do akt śledztwa prowadzonego przeciwko niemu.
- Ta insynuacja czy wprost stwierdzenie, że polskie służby i polski rząd współpracują z rosyjskimi służbami specjalnymi, w trakcie trwającej wojny, […] pan prezydent wygaduje takie bzdury - wskazał.
To odniesienie się do wczorajszej wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, który - podczas wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Litwy Gitanasem Nausedą – przypomniał, że za poprzednich rządów Donalda Tuska została zawarta umowa pomiędzy SKW a FSB, jeżeli chodzi o współpracę i zapytał: „Czyżby ta współpraca między służbami rosyjskimi a służbami RP pod rządami PDT była kontynuowana? Bo tak to wygląda”.
Tusk odsuwał od siebie odpowiedzialność, umniejszając działalności rosyjskiego szpiega.
- Powiem bardzo wprost, bo w głowie mi się nie mieści, że to się w ogóle mogło zdarzyć. To, że pan prezydent się czasami kompromituje w czasie swoich różnych misji zagranicznych - do tego się wszyscy zdążyliśmy przyzwyczaić. Ale ta sprawa nie jest sprawą osobistą pana prezydenta - atakował.
- To, co powiedział, bardzo mocno szkodzi interesom Polski. To było nie tylko niemądre i niepoważne, nie pierwszy raz. Z tego wynikają konkretne szkody - grzmiał.
Przekonywał, że „w przypadku pana Rubcowa te „tajne” rzeczy to przedstawienie mu tego, co znaleziono w jego komputerze, jako materiał dowodowy”. Zapewniał, że „w żaden sposób nie miało to negatywnego wpływu na bezpieczeństwo państwa polskiego”.
- Nigdy tego argumentu nie używałem, ale dziś go użyję po raz pierwszy - Bogu dzięki to już tylko 333 dni - zakończył kolejną obelgą.