- Jesteśmy partią, której wyborcy mieszkają w mniejszych miejscowościach, natomiast Platforma Obywatelska jest partią dużych miast - tak o absencji liderów Trzeciej Drogi na zapowiadanym przez Donalda Tuska Marszu Miliona Serc mówi Niezalezna.pl Jan Filip Libicki, senator Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Na niedzielnym marszu Donalda Tuska (pierwotnie w obronie zapomnianej już Joanny z Krakowa) zabraknie części liderów opozycji. Polskie Stronnictwa Ludowe i Polska 2050 zapowiadają konkurencyjną inicjatywę – akcję #TysiącSpotkań.
O absencję Kosiniak-Kamysza i Hołowni na Marszu Miliona Serc pytamy senatora PSL Jana Filipa Libickiego.
- To nie jest bojkot - zastrzega od razu. - Jesteśmy partią, której wyborcy mieszkają w mniejszych miejscowościach, natomiast Platforma Obywatelska jest partią dużych miast. Jeśli ta kampania na ostatniej prostej ma być efektywna, należy mobilizować i tych, i tych wyborców. Łatwiej dotrzemy do naszego elektoratu, nie idąc na duży, miejski marsz. Dotrzemy do wyborców na targowiskach, na piknikach, festynach – przekonuje.
Dodaje, że „kandydaci Trzeciej Drogi z Warszawy na marszu będą”. To m.in. Michał Kobosko, Władysław Teofil Bartoszewski, Joanna Fabisiak (do niedawna jeszcze w PO) czy Ryszard Petru.
Pytamy o słowa rzecznika rządu Piotra Müllera, który przekazał dziś w Radiu Zet, że „Trzecia Droga jest na krawędzi progu wyborczego”, a Donald Tusk zrobi wszystko, by szli na marszu PO, bo „uczestnictwo w takim marszu zawsze anihiluje mniejsze partie polityczne, a nie im pomaga”.
- Pan rzecznik Müller jest bardzo młodym człowiekiem i ma prawo tego nie pamiętać, ale od trzydziestu lat, od kiedy Polskie Stronnictwo Ludowe idzie do wyborów, wszyscy wieszczą, że partia nie wejdzie do Sejmu. Jakoś od 1989 roku PSL jest w każdym parlamencie
Słyszymy na koniec: „uważam, że znacznie przekroczymy próg. Obstawiam wynik koalicji między 10-12 proc.”.