Kandydat na prezydenta Warszawy Tobiasz Bocheński w rozmowie z Telewizją Republika zapowiedział odpolitycznienie rad nadzorczych miejskich spółek oraz samego Urzędu Miasta, w którym pracuje wielu polityków związanych z Platformą Obywatelską, Nowoczesną czy Lewicą.
Kwestia rad nadzorczych w miejskich spółkach budzi sporo emocji: najczęściej jest to przechowalnia dla partyjnych działaczy niższego szczebla, którzy otrzymują za zasiadanie w radzie wysokie wynagrodzenie. Często zasiadanie w takich radach wygląda w ten sposób, że rada zbiera się raz w miesiącu, zapoznaje się z działalnością spółki i decyzjami zarządu, a następnie... otrzymuje przelew.
Kandydat PiS na prezydenta stolicy Tobiasz Bocheński został zapytany przez Piotra Nisztora z Telewizji Republika, czy zasiadanie w radach nadzorczych miejskich spółek powinno być płatne czy bezpłatne.
Spółki to bardzo poważna kwestia, dlatego, że zwykle obsadzana jest przez polityków w samorządach. Często mówi się o spółkach skarbu państwa, a w samorządach widzimy ogromne upolitycznienie. Ja bym stawiał na fachowców. Trzeba zrobić audyt spółek miejskich
Pytany, jak wynagradzać członków rad nadzorczych, kandydat na prezydenta stolicy odpowiedział: - Powinni mieć wynagrodzenie, ale to nie powinno być skandaliczne wynagrodzenie. Czasami członkowie rad nadzorczych zarabiają więcej niż polski premier. Tak nie powinno być, ale czy powinno być to absolutnie bezpłatne? Nie uważam, żeby to było dobre.
Czy Pan by odpolitycznił skutecznie rady? - zapytał Piotr Nisztor.
Nie tylko rady, ale i Urząd Miasta, gdzie pracuje bardzo wielu polityków PO, Nowoczesnej i Lewicy. Kiedy prezydentem był Lech Kaczyński, żaden z dyrektorów nie był członkiem partii. Tej sytuacji nie mamy obecnie, to wymaga głębokiej restrukturyzacji. Należałoby nie tylko spółki zreformować, ale i sam urząd.
W ocenie polityka PiS, dyrektor w ratuszu lub członek rady nadzorczej miejskiej spółki nie powinien być członkiem partii. - Mogę wyznaczyć pewne zasady - dodał.