Europosłowie opozycji nie przepuścili okazji, by stawić się na szkalującej Polskę debacie w Parlamencie Europejskim. Bartoszowi Arłukowiczowi mównica w Strasburgu pomyliła się z wyborczym wiecem. Upomniano go za jawną agitację: "prezydium omówi tę sprawę". Polityk może ponieść konsekwencje.
Podczas debaty w Parlamencie Europejskim nt. tzw. afery wizowej w Polsce, głos zabrał europoseł Platformy Obywatelskiej.
- A co wy żeście posłowie PiS-u tak do ostatnich ławek pouciekali? Wstyd, co? Myślicie, że was tam Polska i Europa nie zobaczy? Wszyscy wasz tam widzą. Jak się straszyło pierwotniakami, jak się straszyło robakami, jak się straszyło gwałtami i mordami, a potem za kasę otwierało się stragany z polskimi wizami to musi być wstyd – mówił.
Zwracał się z pytaniami:
Gdy Arłukowicz zszedł z mównicy, prowadzący debatę Pedro Silva Pereira upomniał europosła:
„odnotowuję fakt, że nasz kolega Bartosz Arłukowicz wykorzystał baner wyborczy podczas wypowiedzi, co jest sprzeczne z zasadami”.
Zadeklarował, że „prezydium omówi tę sprawę”.
W regulaminie Parlamentu Europejskiego w rozdziale 1. art. 10. ust. 3. czytamy:
„posłowie nie zakłócają porządku w Izbie i nie zachowują się niestosownie. Nie eksponują oni transparentów”.