Czabański zajmuje drugie miejsce na liście PiS w okręgu toruńsko-włocławskim.
"Polacy jesienią zdecydują o tym czy ma być kontynuowany program prospołeczny, proobywatelski, proludzki. Wybory w 2015 roku zdecydowały o odsunięciu od władzy naszych poprzedników, którzy mówili, że na nic nie ma pieniędzy. Mówili: ludzie, macie trudno, ale dalej będziecie mieli trudno, bo pieniędzy nie ma i nie będzie. Tak też atakowali nasz program, nasze propozycje. Okazało się, że można zaplanować coś ambitnego, zrealizować to i sfinansować, gdy poważnie traktuje się państwo i jego instytucje"
- podkreślił Czabański.
Dodał, że kluczowe w tej mierze było uszczelnienie systemu podatkowego. Pieniądze pozyskane z tego źródła zdaniem Czabańskiego pozwoliły na racjonalne działanie państwa.
"Pieniądze przestały trafiać do powiązanych z elitami grup przestępczych, ale wróciły do społeczeństwa. Nie gromadziliśmy ich w budżecie dla samego gromadzenia, ale żeby realizować ambitny program prospołeczny z takimi filarami jak 500+ na każde dziecko, czy wyprawka szkolna. My jesteśmy już wiarygodni, bo zrealizowaliśmy swój program. Teraz zapowiadamy kolejne działania prospołeczne, bo one takie w istocie są. Nie są to bowiem tylko świadczenia socjalne, ale skierowane do różnych grup, tak aby z jednej strony im pomagać, a z drugiej np. nakręcać gospodarkę. Polacy zdecydują 13 października czy stawiają na ten wariant. czy ulegają presji i emocjom krążącym w powietrzu, bo opozycja nie przedstawia programu, ale gra na emocjach" - ocenił Czabański.
Wyraził ubolewanie, że PiS nie ma konstruktywnej opozycji, która pomagałaby w stanowieniu w Polsce dobrego prawa. Wskazał, że jego partia upodmiotowiła mieszkańców mniejszych miejscowości, mieszkańców wsi, z którymi się spotyka, rozmawia, a w końcu kieruje do nich programy rządowe, co w ocenie Czabańskiego od transformacji ustrojowej w 1989 roku w zasadzie nie miało miejsca.
W kolejnej kadencji szef Rady Mediów Narodowych chciałby dalej zajmować się przebudową polskiego rynku medialnego.
"Zapewne ludzie chcieliby, żeby szło to szybciej, ale media publiczne już się zmieniły. PAP, Polskie Radio czy TVP są już zupełnie innymi instytucjami medialnymi niż cztery lata temu. Zaczęły uwzględniać punkt widzenia grup wcześniej wykluczonych - szczególnie mieszkańców mniejszych miejscowości. Do 2015 roku we wszystkich mediach dominował przekaz liberalno-lewicowy, a teraz w mediach publicznych są również inne punkty widzenia"
- mówił Czabański.
Przyznał, że to były jego zapowiedzi i cieszy się, że udało się to zrealizować. Teraz zapowiedział zabieganie o repolonizację i dekoncentrację mediów.
"Media publiczne przebudowaliśmy i wzmocniliśmy mocno finansowo. Trzeba wymyślić jeszcze stały system finansowania, bo póki co są to rekompensaty, ale pieniądze są prawdziwe i duże. Repolonizacja i dekoncentracja są sprawami trudnymi - wymagającymi czułych instrumentów. (...) Nie może kapitał państwowy, rządowy kupować mediów, które byłyby na rynku, bo to byłoby złe dla tego rynku, a kapitału medialnego polskiego nie ma dużo. Nie można pozwolić też, żeby to poszło na żywioł, bo jeżeli część mediów będzie na sprzedaż, to nie chodzi o to, żeby w miejsce kapitału zachodniego wszedł kapitał rosyjski. To tylko przykład, który obrazuje, że są to wyzwania trudne, ale bez wątpienia zmierzymy się z nimi" - powiedział Czabański.
Ocenił, że bardzo dobrym wynikiem PiS w okręgu toruńsko-włocławskim byłoby zdobycie w jesiennych wyborach 7 mandatów. Dotychczas partia ta ma 6 przedstawicieli w Sejmie z tego okręgu. Zdaniem Czabańskiego drużyna PiS, na którą będą mogli głosować wyborcy z Torunia, Włocławka i okolic jest bardzo silna i składa się z osób, które gwarantują dbałość o sprawy lokalne, regionalne, ale i ogólnopolskie, gdyż np. zmiany w mediach służą wszystkim obywatelom - w każdym mieście, czy mniejszej miejscowości.