To obiecuję: na 25. rocznicę Polacy będą zamożniejsi od Brytyjczyków. Lepiej być w Unii! - deklaruje dziś Donald Tusk. Nie wspomina słowem, że wysokie rokrocznie wskaźniki gospodarcze to zasługa polityki jego poprzedników, co przekrojowo opisała w ubiegłym roku „Gazeta Polska”, powołując się na szereg publikacji z zagranicznych, prestiżowych tytułów prasowych.
„Niektórzy brytyjscy publicyści i politycy od bez mała dwóch lat wieszczą, że w ciągu najbliższej dekady Polska może dogonić lub nawet przegonić Wielką Brytanię pod względem poziomu życia. Czy jest to realna perspektywa i jakie warunki muszą być spełnione, by dokonało się to, co jeszcze niedawno wydawało się czymś zupełnie abstrakcyjnym?” - pytali Grzegorz Wierzchołowski i Maciej Pawlak w głośnym raporcie „Gazety Polskiej” w maju ub,r.
Przywoływali wówczas najbardziej prestiżowe tytuły prasowe, m.in. „The Spectator”, „”Financial Times” czy „Daily Express”, zgodnie wieszczące, że w 2030 roku polska rodzina będzie miała więcej niż angielska.
Kwestionujący niemal każdą decyzję poprzedniego rządu Donald Tusk, dziś - jako premier - podpina się korzystny dla Polski trend. Przypisując sobie jednocześnie, że - doprowadzając scenariusz do skutku - będzie to zasługa jego samego.
Wprost wynika to z jego wpisu w serwisie X:
„kiedy my świętujemy 20 lat w Unii, w Wielkiej Brytanii toczy się ostra debata wywołana prognozą Banku Światowego, zgodnie z którą dochód na głowę będzie w 2025 wyższy w Polsce niż w UK. I to obiecuję: na 25 rocznicę Polacy będą zamożniejsi od Brytyjczyków. Lepiej być w Unii!”.
Kiedy my świętujemy 20 lat w Unii, w Wielkiej Brytanii toczy się ostra debata wywołana prognozą Banku Światowego, zgodnie z którą dochód na głowę będzie w 2025 wyższy w Polsce niż w UK. I to obiecuję: na 25 rocznicę Polacy będą zamożniejsi od Brytyjczyków. Lepiej być w Unii!
— Donald Tusk (@donaldtusk) May 1, 2024
Niewiele miałeś z tym wspólnego. Obyś tylko tego nie zepsuł takimi decyzjami jak wstrzymanie CPK pic.twitter.com/ITPUmZ4R4K
— Emilia Kamińska (@EmiliaKaminska) May 1, 2024
Połowa 2023 , rządy PiS.
— Max Hübner (@HubnerrMax) May 1, 2024
Ty już nawet nie jesteś skompromitowany, jesteś żałosny. pic.twitter.com/unCuQjttFf
Jak mówi jedna z bohaterek w filmie „Miś” Stanisława Barei:
— Rafal Dudkiewicz (@RafalDudkiewic1) May 1, 2024
- Ten człowiek w życiu słowa prawdy nie powiedział.
— Blanka Aleksowska (@BAleksowska) May 1, 2024
We wspomnianym tekście sprzed roku, głos zabrał m.in. Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej (KIG). „ Tego typu tezy, co w "Sunday Telegraph", formułowane są na podstawie pewnych średnich długoterminowych prognoz, dotyczących zmian PKB na głowę mieszkańca w określonym czasie. Prawdopodobnie któraś z nich wskazywała, jakie było tempo rozwoju Wlk. Brytanii w kilku ostatnich latach. Następnie zestawiono to z analogicznymi danymi dotyczącymi Polski i porównano oba kraje. Stąd prawdopodobnie publicyści brytyjscy doszli do wniosku, że do końca obecnej dekady dogonimy Zjednoczone Królestwo. Rzecz jasna do tego wszystkiego należy pamiętać, że prawdopodobnie chodzi o porównanie parytetowej siły nabywczej” – mówił.
Tłumaczył, czym jest parytet siły nabywczej per capita:
"Otóż wyobraźmy sobie Anglika mieszkającego w Londynie i Polaka w Warszawie, i załóżmy, że obaj zarabiają 50 tys. euro rocznie. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że są na takim samym poziomie dobrobytu, ponieważ ich dochód nominalny jest taki sam. To jest właśnie PKB nominalny per capita - mierzy on dochód bez uwzględnienia różnic w kosztach życia między krajami. Jednak za 50 tys. euro można kupić więcej w Warszawie niż w Londynie. Ceny jedzenia, mieszkań, transportu oraz innych dóbr i usług są generalnie niższe w Polsce niż w Wlk. Brytanii. Tak więc pomimo tego, że obie osoby zarabiają tyle samo, osoba mieszkająca w Warszawie może pozwolić sobie na "więcej" ze swojego dochodu. Oto właśnie PKB per capita według parytetu siły nabywczej - i w tej właśnie kategorii mamy szansę dogonić Brytyjczyków".
Jakub Rybacki z Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) mówił: „Anglicy podstawy do liczenia tego, co się będzie działo z ich gospodarką w najbliższych kilku latach, mają słabe. A my odwrotnie. Początkowo mieliśmy recesję znacznie płytszą niż w innych krajach europejskich, a następnie znacznie od nich mocniejsze wyjście pocovidowe. Stąd myślę, że w ciągu ostatnich dwóch-trzech lat odrobiliśmy kilka punktów procentowych, które dzieliło w rozwoju oba nasze kraje. Dla nich ten ostatni okres okazał się niekorzystny, a dla nas w sumie korzystny. Wobec tego, gdy ten korzystny dla nas okres przedłuży się na kolejne lata, to do 2030 r. mamy faktycznie szansę dogonić Wlk. Brytanię”.