Radosław Sikorski ma własną teorię na regularne przegrywanie Koalicji Europejskiej w sondażach ze Zjednoczoną Prawicą. Jego zdaniem ludzie... boją się i dlatego mówią, głosują na Prawo i Sprawiedliwość.
W niedzielę liderzy: PO - Grzegorz Schetyna, PSL - Władysław Kosiniak-Kamysz, Nowoczesnej - Katarzyna Lubnauer, SLD - Włodzimierz Czarzasty oraz współprzewodniczący Zielonych: Małgorzata Tracz i Marek Kossakowski podpisali deklarację o powołaniu Koalicji Europejskiej.
Powołujemy Koalicję Europejską po to, żeby bronić Polskę przed siłami antyeuropejskimi, przed tymi, którzy osłabiają, niszczą polską pozycję w Unii Europejskiej
- mówił wówczas Grzegorz Schetyna.
Na początku lutego grupa byłych premierów i byłych szefów MSZ podpisała deklarację zawierającą apel o powstanie Koalicji Europejskiej i stworzenie szerokiej listy w wyborach do PE. Autorzy apelu zwrócili się do "odpowiedzialnych sił i środowisk politycznych, samorządowych i obywatelskich" o wystawienie "jednej, szerokiej listy, której celem byłaby odbudowa mocnej pozycji Polski w UE". Pod deklaracją podpis złożyli - oprócz szefa PO Grzegorza Schetyny - także byli premierzy: Ewa Kopacz, Jerzy Buzek, Kazimierz Marcinkiewicz, Włodzimierz Cimoszewicz, Leszek Miller i Marek Belka, a także były szef MSZ Radosław Sikorski.
Dziś Sikorski był gościem Polsat News. Komentował m.in. sondaże przedwyborcze.
Ten remis, który mamy w sondażach jest de facto zwycięstwem Koalicji Europejskiej, bo PiS jest faworyzowany w sondażach. Wiemy to po wyborach samorządowych
- ocenił.
Zdaniem Sikorskiego "sondaże dawały partii rządzącej 39 proc., dostała 33 proc., bo mamy w Polsce strach".
Ludzie dla świętego spokoju wolą mówić ankieterom, że będą głosowali na PiS
- stwierdził.