Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Skandal w Senacie? Padły mocne oskarżenia, które mogą wstrząsnąć koalicją

Ta sprawa może mocno zachwiać rządową koalicją. Senator PSL oskarżył ludzi Platformy Obywatelskiej zarządzających Senatem o "ubeckie metody" i próbę inwigilowania go. Marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska twierdzi, że Kamiński oskarża "o coś, co nie miało miejsca".

"Dzisiaj w polityce spotkała mnie sytuacja, która mnie nigdy do tej pory nie spotkała. Mój kierowca został poproszony o to, żeby na mnie donosić, został poproszony przez urzędników Senatu Rzeczpospolitej podległych pani marszałek Kidawie-Błońskiej" - wypalił Michał Kamiński w programie „Tak jest” w TVN24.

Reklama

To nie koniec...

Mój kierowca senacki odmówił donoszenia na mnie, powiedział, że nie będzie informował o moich chorobach, moim życiu rodzinnym, dokąd jeżdżę, z kim się spotykam, odmówił urzędnikom pani Kidawy udzielania tych prywatnych informacji na mój temat. Został poinformowany, że w związku z tym być może nie będzie ze mną pracował

– kontynuował Kamiński. "Ci ludzie Platformy są na tyle aroganccy, że wysłali to jeszcze na piśmie i dzisiaj o 21 ja w moim programie na YouTube pokażę całej Polsce, jak wygląda pod rządami Platformy Obywatelskiej w Senacie próba wymuszania na kierowcach prywatnych informacji dotyczących mojej choroby" - zapowiedział senator PSL.

Kamiński o "ubeckich metodach" w Senacie

Kamiński stwierdził, że kierowcę o donoszenie na niego poprosił "kierownik", a następnie... miał wysłać mu w tej sprawie pismo. - Gdyby pani Kidawa-Błońska chciała się dowiedzieć, czy jestem zdrowy, czy chory mogła mnie zapytać, a nie wysyłać na szpiegowanie kierowców - oznajmił senator.

Ludzie Platformy nie zapytają mnie, czy ja się zdrowo czuję, czy jestem dobry, tylko chcą się pytać kierowcy, chcą szpiegować na temat mojego zdrowia. To jest ohydne, obrzydliwe i ja nie znajduję słów na takie zachowanie, żeby pisemnie zobowiązywać kierowców do szpiegowania. To ma być ta europejska, uśmiechnięta Polska? Na Boga świętego, chyba nie 

– usłyszeliśmy w programie.

Senator PSL powiedział, że szefowa Kancelarii Senatu nie odbiera od niego telefonu. Ujawnił też, że sprawa dotyczy również... kandydatki na prezydenta RP! - Ja oczekuję tylko przeprosin i dymisji tych ludzi, którzy są odpowiedzialni za to, że ja i pani Biejat, bo to ją też dotyczy, nasi kierowcy są zmuszani, żeby na nasze tematy opowiadać rzeczy, do których nikt nie ma prawa dostępu - powiedział polityk Trzeciej Drogi.

Ja zakładam, że pani marszałek Senatu, albo to jest jej decyzja, byłbym zdziwiony, ale jeżeli to jest jej decyzja, to będzie to miało poważne polityczne konsekwencje, albo jest tak, że po prostu pani marszałek  nie panuje nad Senatem, w którym dochodzi do ubeckich rzeczy, bo to jest ubecka historia

– dodał.

„Z zaniepokojeniem przyjęłam informacje, którymi w mediach podzielił się Marszałek Kamiński. Jeśli to prawda, że ktoś oczekiwał od kierowców, żeby inwigilowali koalicjantów i donosili o ich stanie zdrowia, to jest to skandal. Zwrócę się do Kancelarii Senatu o wyjaśnienia” — napisała Magdalena Biejat na platformie X.

Senat reaguje

Na całą sytuację zareagowała już marszałek Małgorzata Kidawa-Błońska. "Jestem zbulwersowana. Nie przypuszczałam, że pan Michał Kamiński może tak po prostu nerwowo reagować i oskarżać o coś, co nie miało miejsca" - stwierdziła w rozmowie z TVN 24.

Komunikat wydała też Kancelaria Senatu. "W związku z wypowiedzią wicemarszałka Senatu Michała Kamińskiego, Kancelaria Senatu informuje, że korespondencja, o której mowa, prowadzona była pomiędzy dyspozytorem kierowców zatrudnionych w Biurze Administracyjnym, a kierowcami obsługującymi wszystkich wicemarszałków Senatu. Celem tej komunikacji było wyłącznie usprawnienie organizacji pracy i efektywne zarządzanie czasem kierowców. Zdecydowanie podkreślamy, że nie miała ona na celu jakiejkolwiek formy monitorowania aktywności wicemarszałków" - czytamy.

Reklama