To zwykła zemsta przeciwko środowisku, które skutecznie ścigało nadużycia popełniane przez ludzi obecnej władzy - ocenił atak na polityków Suwerennej Polski europoseł Patryk Jaki. Polityk obalił argumenty przedstawione wczoraj na zespole Romana Giertycha przez byłego dyrektora Departamentu Funduszu Sprawiedliwości Tomasza Mraza.
W środę na kierowanym przez Romana Giertycha posiedzeniu zespołu do spraw rozliczeń PiS wystąpił były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości Tomasz Mraz. Opowiadał o rzekomych nieprawidłowościach wokół Funduszu Sprawiedliwości. Jego wypowiedzi skomentowali w czwartek na konferencji prasowej w Sejmie politycy Suwerennej Polski.
"W naszej ocenie cel tej operacji jest jasny - to jest zniszczenie środowiska suwerennościowej prawicy. Prawdziwej prawicy. Nie letniej, nie koncesjonowanej, tylko prawicy, która twardo się opowiadała przeciwko Zielonemu Ładowi, przeciwko nielegalnej migracji, przeciwko uzależnianiu środków dla Polski od kryterium tak zwanej praworządności"
Podkreślił, że trwający atak to "zwykła zemsta" przeciwko "środowisku, które skutecznie ścigało nadużycia popełniane przez ludzi obecnej władzy". - Jeżeli ktoś miał jakieś wątpliwości, to proszę bardzo. Już dzisiaj widać, że słynny świadek w sprawie Funduszu, to jest klient posła Platformy Obywatelskiej, który wczoraj uśmiechnięty - razem z innymi posłami w zespole Platformy Obywatelskiej - wymyślali niestworzone historie - powiedział.
Przypomniał, że obecnie "w areszcie siedzi ksiądz, za to, że rzekomo miał stworzyć zły statut swojej fundacji, a skręcona jest sprawa" Tomasza Grodzkiego, "wobec którego 250 osób zeznało pod przysięgą, że żądał korzyści majątkowych za wykonanie zabiegów lekarskich". Zaznaczył też, że cicho jest na temat działań wobec posła - dawniej - Polski 2050 Agama Gomoły.
Jaki odniósł się też wprost do wystąpienia Mraza, którego nazwał "platformianym świadkiem", w tym do słów o "pierwszym kolanie RP". Chodzi o to, że szpital, w którym prezes PiS Jarosław Kaczyński przechodził operację, dostał państwowe środki. Polityk Suwerennej Polski podkreślił, że nie jest to nic zaskakującego, ponieważ jest to po prostu jedna z najlepszych placówek, gdzie tego typu zabiegi się odbywają. Zaznaczył, że w tej kwestii nie ma żadnych powiązań, a tym bardziej dowodów, które by o tym mówiły. - Lepiej było działać tak, jak Grodzki. Wtedy byłoby wszystko w porządku? (...) Przecież to jest śmieszne - pytał.
Kolejnym z argumentów, które obalił było - rzekomo nieprawidłowo z zapisanymi celami - przyznanie środków z Funduszu na Ochotnicze Straże Pożarne. Podkreślił, że fundusz stworzony jest m.in. z mandatów od kierowców i jego celem jest pomaganie ludziom poszkodowanych w wypadkach, a to strażacy są często pierwsi na ich miejscu.
Trzecim z zarzutów, do którego się odniósł było to, że posłowie "chodzili i lobbowali za tym, żeby w ich regionach Straże Pożarne otrzymały środki.
"To za to mieszkańcy tych regionów powinni podziękować i w ogóle, jeżeli by stawiać zarzuty posłom za to, że lobują na rzecz swojego regionu to trzeba by było posadzić połowę tego Sejmu. A dlaczego mówię połowę? No bo drugiej połowie pewnie nie chce się tego robić. Sprawa jest po prostu absurdalna"