"Aby stać się wiarygodnym partnerem Niemiec należało wnieść jakieś "wiano". Tym "wianem" miały być doskonałe relacje z Rosją. Chciano przekonać Rosję do przyjaznej współpracy" - powiedział o działaniach rządu Donalda Tuska z lat 2007-2010 Witold Waszczykowski. Były minister spraw zagranicznych w rozmowie z Michałem Rachoniem podkreślił, że Rosjanie rozczytali grę Tuska i zażądali szerokich ustępstw: m.in. rezygnacji z amerykańskiej tarczy antyrakietowej oraz z amerykańskiej bazy wojskowej w Polsce, którą można było mieć już w 2008 roku, udziału rosyjskiego kapitału w polskim przemyśle, czy przyjęcia ichniejszej polityki energetycznej. Miały to być "dowody miłości" do Rosji. jak nazwał to Waszczykowski.
Rosjanie oczekiwali od polskiego rządu przedłużania i utrudniania prowadzenia negocjacji ze Stanami Zjednoczonymi – ujawnił dwa dni temu Michał Rachoń w programie "Jedziemy", publikując nowy fragment odtajnionej notatki polskich służb wojskowych z ambasady w Moskwie. Dziś na ten temat rozmawiał z Witoldem Waszczykowskim.
Wtedy czułem się oszukany, o czym postanowiłem poinformować opinię publiczną i udzieliłem w sierpniu 2008 wywiadu Newsweekowi. Mówiłem otwarcie, że ówczesny rząd premiera Tuska i Sikorskiego nie tylko zwlekał, ale nie chciał po prostu porozumienia z Amerykanami. Trzeba przypomnieć o co chodziło tamtemu rządowi. Kiedy doszli do władzy panowały takie poglądy - "weszliśmy do NATO, weszliśmy do Unii, spełniliśmy nasze żądania, nasze strategiczne cele, nikt na nas nie czyha, wystarczy być, wystarczy płynąć w głównym nurcie". A więc stawiano wszystko na Europę, głównie na Niemcy. Z różnych powodów. Jedne to były apanaże osobiste, potem się przekonaliśmy - dla Donalda Tuska. Ale i bardzo prozaiczne, stawianie na Europę zdejmowało odpowiedzialność za jakąkolwiek aktywną politykę tego rządu. To skończyło się sławnym zawołaniem w 2015, "pieniędzy nie ma i nie będzie"
- powiedział były minister spraw zagranicznych.
Aby stać się wiarygodnym partnerem Niemiec należało wnieść jakieś "wiano". Tym "wianem" miały być doskonałe relacje z Rosją. Chciano przekonać Rosję do przyjaznej współpracy
- dodał Waszczykowski.
Nawet za cenę wszystkiego, co czytamy w tym dokumencie? Za cenę kwestionowania celów niekwestionowanych od lat w Polsce? Jak chociażby bazy amerykańskiej w Polsce. Od 2008 roku było na wyciągnięcie ręki uzyskanie tego właśnie skutku
- dopytywał Michał Rachoń.
Tak jest, ale Rosjanie doskonale odczytali grę Tuska. Wiedzieli, że on chce wnieść te relacje z Rosją w porozumienie z Niemcami i zażądali pewnych koncesji, nazwę to "dowodów miłości". Zażądali wstrzymania tarczy, bądź stałej obecności Rosjan, zaakceptowania polityki energetycznej, jak również koncesji na udział rosyjski w polskim przemyśle, w LOTOS-ie, w Azotach itd.
- odparł rozmówca.
Jak wyjaśniał Waszczykowski, Tusk liczył na to, że ustępstwa doprowadzą do zawarcia lukratywnych umów np. w sprawie dostaw gazu, które spowodowałyby, że przez lata jego rząd nie musiałby się troszczyć o kwestie energetyczne.
Liczyły się jak najprostsze rozwiązania, które powodowałyby, że Donald Tusk będzie mógł "haratać w gałę"
- podsumował gość Michała Rachonia.