Kilka dni temu "ministra" ds. równości Katarzyna Kotula publicznie zareklamowała środek aborcyjny konkretnej firmy oraz przekazała "porady" na temat tego, jak samodzielnie przeprowadzić aborcję w domu. W związku z jej zachowaniem trafiły już zawiadomienia do prokuratury.
Marek Sawicki, poseł PSL, w Radiu Plus był pytany o to zachowanie Kotuli odparł, że "powinna być ocena pana premiera Tuska i pana ministra Bodnara".
"Pani Kotula gdyby tego typu działania robiła w sprawie, chociażby antykoncepcji i ją reklamowała i ten czas swój poświęciła i talent do promowania antykoncepcji to nawet bym ją pochwalił. Antykoncepcji, a nie produktów. Natomiast jeśli my mamy dziś sytuację, w której antykoncepcję, spóźnioną antykoncepcję próbuje się zastąpić wczesną aborcją i minister reklamuje coś, co zgodnie z prawem, zgodnie z Konstytucją i ustawami jest zabronione, a już tak jak pan powiedział, promowanie konkretnych produktów konkretnej firmy, to tu rzeczywiście uważam, że te doniesienia do prokuratury są jak najbardziej zasadne, a testem dla prokuratury, tej naszej już teraz, wolnej, niepolitycznej prokuratury będzie, czy podejmie tę sprawę i w jaki sposób ją rozstrzygnie"
– powiedział polityk.
Dopytywany, czy Kotula powinna zostać odwołana, odparł: "Ja nie jestem premierem, premierem jest Donald Tusk. Gdybym ja był, to oczywiście ja bym ją odwołał, dlatego, że jest to działanie z jednej strony nieetyczne i promujące określoną firmę, z drugiej strony nawołujące do zabijania"
"Co do tego nie mam żadnych wątpliwości, natomiast co zrobi pan premier Tusk, to rzeczywiście jest jego decyzja"
– podkreślał.