"Nie może być akceptacji ani ze strony ministra, ale również wewnątrz środowiskowej dla nadużywania teleporad" - powiedział dziś minister zdrowia Adam Niedzielski. Zaznaczył, że wciąż toczy się dyskusja, gdzie jest granica stosowania tej formy świadczeń.
W czasie briefingu w Lublinie szef resortu zdrowia powiedział, że forma telefonicznej porady medycznej była nadmiernie wykorzystywana.
- W sytuacjach, kiedy poszczególne POZ, czyli Podstawowa Opieka Zdrowotna praktycznie były zamknięte dla pacjentów, podjęliśmy zdecydowane surowe kroki. Wypowiedzieliśmy części podmiotom umowy, które mieliśmy z nimi zawarte - szczególnie tym podmiotom, które miały powyżej 90 proc. świadczonych teleporad
- powiedział Niedzielski. Podkreślił, że "nie może być akceptacji ani ze strony ministra, ale również wewnątrz środowiskowej dla nadużywania takiej formy świadczenia usług". "Chcieliśmy siąść i rozmawiać na temat tego, w jakich przypadkach mogą być świadczone teleporady" - mówił szef MZ. Wyjaśnił, że ostrożność przygotowywanego rozwiązania wynika, z tego, że trzeba unikać skrajności.
Zaznaczył, że "teleporady są potrzebne".
- Bardzo dużo pacjentów korzysta z nich w tej formie, która z ich punktu widzenia wygodna
- powiedział Niedzielski, jako przykład wskazując przedłużanie recepty czy wykonanie prostej porady.
"Wypośrodkowanie tego, gdzie jest granica stosowania teleporady pod kątem tego, jakie sprawy można załatwiać, a gdzie powinna być standardem, to dyskusja wciąż się toczy" - powiedział szef resortu zdrowia.
Wskazał, że "uregulowania nie znajdują się tylko w rozporządzeniu dotyczącym standardu teleporady, ale również w zarządzeniu prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, które określa różne stawki płacone w zależności od tego, ile teleporad procentowo jest wykonywanych w ramach usług".
Zaznaczył, że "jeżeli ktoś świadczy za dużo teleporad, to ma mniejszą stawkę kapitacyjną, a jeżeli świadczy ich stosunkowo mało to ta stawka kapitacyjna jest premiowana blisko 5 proc.".