Tomasz Sakiewicz, który w "Politycznej kawie" gościł dziś byłą minister rodziny i polityki społecznej Marlenę Maląg i obecnego wiceministra cyfryzacji Michała Gramatykę, pytał, dlaczego 14. emerytura będzie aż o kilkaset złotych niższa, niż za rządów PiS. Gramatyka odparł, że to wina... poprzedniego rządu.
Rada Ministrów przyjęła rozporządzenie określające, że wypłata 14. emerytury nastąpi we wrześniu 2024 r. Świadczenie wyniesie 1780,96 zł, czyli tyle, ile wynosi najniższa emerytura. To jednocześnie najniższa możliwa stawka "czternastki", o około 900 zł niższa niż w roku ubiegłym.
Według rozporządzenia przygotowanego przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej 14. emeryturę w pełnej wysokości, czyli 1780,96 zł brutto, otrzymają osoby, które pobierają emeryturę w wysokości do 2900 zł brutto. Powyżej tej kwoty działać będzie zasada złotówka za złotówkę. Oznacza to, że świadczenie zostanie zmniejszone o kwotę przekroczenia ponad 2900 zł brutto.
O to, dlaczego kwota 14. emerytury została obniżona, pytał w programie "Polityczna kawa" Tomasz Sakiewicz swoich gości.
To była decyzja tak zwanego "rządu dwutygodniowego", w którym zdaje się, pani minister Maląg odpowiadała za te sprawy. Do 31 października zeszłego roku można było wydać rozporządzenie, które regulowało wysokość 14. emerytury. Ono nie zostało wydane
Była minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg odparła, ze ustawa przyznająca 13. i 14. emeryturę seniorom w ramach solidarności pokoleniowej to nie żadne rozporządzenie.
Nie było potrzeby wydawania rozporządzenia. Ustawa mówi wyraźnie, że 14. emerytura ma być wypłacana, co najmniej na poziomie minimalnej emerytury, a rząd podejmuje decyzję o ewentualnej wyższej kwocie wypłaty 14 emerytury i miesiącu, w jakim ta emerytura ma być wypłacona