Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Rozkapryszona Rafalala. Witold Gadowski pyta: Co się dzieje z kandydatem Trzaskowskim?

Pomimo pięciu krzyżyków na grzbiecie Rafał Trzaskowski ciągle nosi krótkie spodenki przywykłego do okadzania efeba. Gdy tylko zaczynają go dotyczyć warunki podobne jak innych kandydatów, zaczyna histeryzować i nie trzyma emocji na wodzy – pisze Witold Gadowski w „Gazecie Polskiej”.

Słabość charakteru odbija się u niego na coraz mniej uładzonych emocjach, które stają się publiczną zabawą dla widzów. Pycha bywa bowiem tak bolesna jak regularne nieżyty gastryczne. Wątłe siły Trzaskowskiego usiłuje ratować Natalia de Barbaro, ale ponoć rzecz nie jest tak prosta jak w wypadku zwykłych pacjentów. Prezydent Warszawy narowi się coraz mocniej i począł rugać już dziennikarzy, i to nie tylko tych usposobionych obiektywnie bądź krytycznie, ale także swoich – własnych, niemal tak jak Joanna Lange i jej podobne „postępówki”. Weltschmerz atakuje i nie pomogą najszczersze peany sławnych i popularnych, jak Michał Żebrowski. Rafał zapada się w sobie, nerwowo chichocze i ucieka w miejsca odosobnione, aby uspokoić fizjonomiczne burze. Przyzwyczaił już publiczność do tego, że jak diabeł święconej wody boi się dziennikarzy niezależnych i krytycznych wobec niego. Jednocześnie zakazał obecności na swoich imprezach dziennikarzom telewizji Republika i nie bywa także w jej audycjach, zwalcza stację braci Karnowskich i nie udziela wywiadów patriotycznym tygodnikom opinii. Przy okazji wyrzekł się tęczowej flagi i stara się jak najmocniej zamazać swój udział w marszach gejów i lesbijek, stwarzając jednocześnie wrażenie, że czczący rocznicę odzyskania polskiego państwa listopadowy Marsz Niepodległości to prawie jego samodzielna inicjatywa. Nauczył się żegnać krzyżem i właściwie przejmuje cały arsenał haseł obozu patriotycznego, kontestuje „zielony ład”, nie szlocha, że planeta płonie… Jednym słowem – nie jest to już ten sam Trzaskowski, co jeszcze kilka miesięcy temu.

Reklama

Wydelikacony paniczyk nie tylko przepędza od siebie krytycznych dziennikarzy, ale zawziął się nawet na pracowników serwilistycznej wobec niego TVP w likwidacji. Tym – w przypływie humorzastego dramatu – rzekł, że ostało im jeno parę tygodni, bo później on się za nich weźmie i wszystkie te informacyjne kanały polikwiduje. Pan Rafał był wyraźnie nie w sosie i propagandystów wychłostał, bo nie przyjmowali właściwej sługom postawy, tylko próbowali rezonować. Okazuje się, że nawet stawanie „słupka” i służenie nie jest w stanie zaspokoić sfrustrowanej jaźni pana Trzaskowskiego. Niedostatki erudycji i brak emocjonalnej samokontroli skutkują tym, że pragnie się na kimś wyżyć. Im bardziej przegrywa kolejne potyczki, tym mocniej w pysk bierze najbliżej stojący sługa, a ponieważ telewizją publiczną (?) włada jego niegdysiejszy poddany – odpowiedzialny za kontrolę autobusów – no to nuże okładać go po gębie, aby poprawić sobie samopoczucie.

Bredzenie o likwidacji kanałów informacyjnych TVP świadczy także o tym, że Trzaskowski kompletnie zagubił miarę, prezydent RP ma bowiem tyle do mediów publicznych co woźny szkolny do karocy. Trzaskowski zresztą butnie zakłada, że „za parę tygodni” tym prezydentem zostanie, a wizja ta coraz mocniej rozmywa się w mgle jego osobowości, fochów, niekompetencji i buty. Tu nie wystarczą już niemieckie euro płynące do Polski na rozmaite fundacje, aby te pilnowały nad Wisła teutońskich interesów. Najpoważniejsi kontrkandydaci właśnie wykazali, że są od niego dojrzalsi i poważniejsi. Złoty Rafałek coraz bardziej udowadnia, że jest tylko rozkapryszoną Rafalalą, na dodatek niemającą odwagi, aby ujawnić i bronić swoich prawdziwych przekonań. Trudne czasy sprawiają, że ukazuje się prawdziwe oblicze mężczyzn i ci, którzy nigdy nie dorośli do tego miana, karleją.

Źródło: Gazeta Polska
Reklama