To ewidentnie był demontaż tej komisji. Tego nikt nie ukrywał. Platforma Obywatelska i koalicjanci nie chcą odkrywania prawdy na temat resetu. Nie chcą odkrywania prawdy na temat relacji polsko-rosyjskich po 2007 roku - ocenił odwołanie członków komisji ds. badania wpływów rosyjskich minister edukacji i nauki Krzysztof Szczucki.
W środę Sejm odwołał członków komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich. Wcześniej zespół zwołał konferencję prasową, na której przedstawił cząstkowy raport ze swojej pracy, skupiający 3 miesiące badań. Do sprawy odniósł się w Salonie Politycznym Trójki szef MEiN Krzysztof Szczucki.
- Niektórzy mogą odnieść wrażenie, że chodziło tylko o odwołanie członków komisji, może za chwilę powołanie innych. To ewidentnie był demontaż tej komisji. Tego nikt nie ukrywał. Platforma Obywatelska i koalicjanci nie chcą odkrywania prawdy na temat resetu. Nie chcą odkrywania prawdy na temat relacji polsko-rosyjskich po 2007 roku - ocenił.
Podkreślił, że w odpowiedzi na pracę ekspertów ruszyła już cała machina propagandowa. - Najpierw, żeby zdyskredytować komisję, żeby zdyskredytować jej członków, wybitnych naukowców i ekspertów, a teraz, żeby zdyskredytować ten raport, który wczoraj został opublikowany - stwierdził. Dodał, że całą ideą tych działań jest ośmieszenie "całą ideę tego, jak relacje Polski z Rosją" wyglądały.
Szczucki odniósł się też do wypowiedzi Donalda Tuska, który stwierdził, że członkowie komisji mieli wynosić dokumenty, a "cała sprawa politycznie cuchnie". - Lepiej by było, zdaniem Donalda Tuska, te dokumenty gdzieś głęboko zakopać, zniszczyć, usunąć, a one są. Były odkrywane już w programach dokumentalnych ("RESET" - przyp. red.), ale to była publicystyka. Teraz był czas na zbadanie od strony formalnej, od strony działań komisji, przez wybitnych historyków. To zostało zdewastowane przez Platformę Obywatelską - ocenił.
Polityk wyraził też obawy, że sejmowa większość - mimo nakazującej to ustawy - nie powoła nowych członków komisji. - Obawiam się, że przed nami cały cykl takich działań pozaprawnych, pozornie tylko wyglądających na działanie w ramach systemu prawa i obawiam się też, że te działania będą legitymizowane przez doradców - powiedział.