Prezydent Kirgistanu Sooronbaj Dżeenbekow ogłosił dziś, że ustępuje z urzędu. Jak wyjaśnił, robi to, by uniknąć rozlewu krwi i dalszej destabilizacji sytuacji w kraju.
Dżeenbekow już wcześniej zapowiadał, że zrezygnuje po tym, gdy utworzony zostanie nowy rząd. W środę zatwierdził wybór nowego premiera Sadyra Dżeparowa, uwolnionego z więzienia przez demonstrantów podczas protestów 5 października.
Jak oświadczył w czwartek prezydent, powołanie nowego rządu nie zmniejszyło napięć i "agresji" ze strony opozycji, a sytuacja bliska jest wojny.
"Dla mnie pokój w Kirgistanie (...) jest ponad wszystkim" - podkreślił Dżeenbekow, cytowany przez portal 24.kg.
"Nie będę trzymał się władzy. Nie chcę przejść do historii Kirgistanu jako prezydent, który przelał krew i strzelał do swoich obywateli. Dlatego zdecydowałem się ustąpić z urzędu"
- powiedział prezydent.
Ustąpienie Dżeenbekowa jest następstwem kryzysu, który zaczął się od wyborów parlamentarnych 4 października. Uczestnicy demonstracji, zarzucający prezydentowi fałszerstwa wyborcze i kupowanie głosów, wtargnęli do pałacu prezydenta i zmusili go do ucieczki. Centralna komisja wyborcza anulowała potem wyniki wyborów.