W piątek premier Donald Tusk w mediach społecznościowych zamieścił nagranie, na którym zarzucił prezydentowi "prowadzenie wojny z polskim rządem". Chodzi o nie podpisanie przez Karola Nawrockiego nominacji ponad 130 nominacji funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Prezydent w odpowiedzi przekazał, że szef rządu podjął decyzję, że szefowie służb specjalnych mają zakaz spotykania się z prezydentem. Na jednym z odwołanych spotkań miała być omówiona właśnie kwestia nominacji.
Więcej o sprawie Karol Nawrocki powiedział w poniedziałkowym wywiadzie w Telewizji Republika. - Jeśli przyjrzymy się całej tej sytuacji, no to niestety, nie wystawia ona najlepszej oceny panu premierowi, ale także szefom polskich służb po wymianie. Chciałem zaznaczyć, o tym mówili już moi współpracownicy, że sytuacja, o której rozmawiamy miała miejsce dwa tygodnie temu. Po raz pierwszy w historii III Rzeczpospolitej po roku 89. szefowie służb odmówili spotkania z polskim prezydentem wybranym demokratycznie - zaznaczył.
"Biorąc pod uwagę kwestie bezpieczeństwa i tego, co dzieje się na całym świecie, także na za naszą wschodnią granicą, Prezydent powinien być wyposażony w pełną wiedzę i moment, w którym zaprasza - z tygodniowym - wyprzedzeniem szefów służb, jest momentem, w którym każdy oficer powinien czuć odpowiedzialność przed prezydentem Polski, a w istocie przed narodem"
– powiedział.
Oznajmił, że z informacji, które otrzymał wynikało, że decyzja o odmowie spotkania wynikała wprost od premiera Tuska. Przekazał, że nie chciał być "małostkowy" jednak szef rządu nie tylko zadecydował, jak zadecydował, ale "poszedł też krok dalej" i powiedział o tym publicznie, co - jego zdaniem - "było bardzo nieodpowiedzialne".
"Mam nadzieję, że pan premier wyciągnie z tego konsekwencje i że jest to pierwszy i ostatni raz gdy posuwaj się do polityki twitterowej wokół kwestii bezpieczeństwa, nie zostawiając mi możliwości, abym także się odniósł do tego publicznie. Więc bardziej niepokojące jest to, że na polecenie polskiego premiera szefowie służba - więc oficerowie polskich służb - odmawiają spotkania z prezydentem, a co jest równie niepokojące to fakt, że przecież ci szefowie służb nie przyszli rozmawiać o swoich funkcjonariuszach, o swoich oficerach, o kwestiach bezpieczeństwa państwa polskiego. Myślę, że to jest niezrozumiałe dla tych, którzy mieli mieć pierwszy stopień oficerski, że ich szefowie, po pierwsze - odmawiają spotkania z prezydentem, a po drugie - nie ubiegają się o to, czy nie dyskutują o tym, jak ma wyglądać awans na pierwszy stopień oficerski"
– oznajmił.
"Czekam na przeprosiny"
Jak dodał, "premier złamał pewną zasadę, mówiąc o tym, a opinia publiczna powinna usłyszeć odpowiedź prezydenta Polski". -Myślę, że ta sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca. Czekam na przeprosiny i na stawienie się szefów służb u prezydenta Polski, żeby rozmawiać także o awansach oficerskich - oświadczył.
Prezydent pytany o to, czy decyzja premiera może wynikać z obecności na spotkaniu szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego prof. Sławomira Cenckiewicza, któremu władza - mimo wyroku sądu - zarzuca brak poświadczeń bezpieczeństwa, przekazał, że nie miał brać on udziału w rozmowach. - Nie dlatego, że uznaję, że Sławomir Cenckiewicz nie ma uprawnień do brania udziału w takim spotkaniu, bo ma, ale akurat w tym spotkaniu nie był przewidziany udział profesora Centkiewicza, więc to jest taka niestosowna, powiedziałbym, wymówka, która ma jeszcze bardziej podburzyć opinię publiczną - oświadczył.