Władimir Putin toruje sobie drogę do jak najdłuższego sprawowania władzy. Podpisał ustawę, na mocy której w wyborach w Rosji nie będą mogły brać udziału osoby powiązane z organizacjami uznanymi za terrorystyczne bądź ekstremistyczne. Obecnie takie postępowanie toczy się przeciwko... Aleksiejowi Nawalnemu.
Najpierw ustawę uchwalił rosyjski parlament, a 4 czerwca została ona podpisana przez Putina. Dokument budzi ogromne kontrowersje i może być uznawany, jako bat na opozycję.
Nowe prawo przewiduje, że szefowie organizacji uznanych za ekstremistyczne i terrorystyczne nie będą mogli brać udziału w wyborach w ciągu pięciu lat. Trzyletni zakaz dotyczy szeregowych uczestników takich organizacji i osób, które okazywały tym organizacjom pomoc, w tym wsparcie finansowe.
Problem w tym, że za "ekstermistyczne" lub "terrorystyczne" uznawane będą mogły być niemal każde ugrupowania opozycyjne, zagrażające Władimirowi Putinowi.
Przykładowo, obecnie sąd w Moskwie rozważa wniosek stołecznej prokuratury o uznanie za organizacje ekstremistyczne struktur założonych przez Aleksieja Nawalnego. Prokuratura twierdzi, że współpracownicy aresztowanego opozycjonisty chcą "stworzyć warunki do zmiany podstaw porządku konstytucyjnego, w tym wykorzystać scenariusz kolorowej rewolucji". Najbliższe posiedzenie sądu w tej sprawie odbędzie się 9 czerwca.