PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Personae non gratae

Kazimierz Marcinkiewicz miał wystartować do Parlamentu Europejskiego z list Koalicji Europejskiej. Pojawił się nawet na konferencji prasowej wraz z innymi zgasłymi gwiazdami polskiej polityki, a tych nowych liderów prezentował Grzegorz Schetyna. Jednak tak się nie stanie, na co podobno wpływ miały mieć sprawy osobiste byłego premiera. Dziś okazuje się, że wiele osób, które przystąpiły do koalicji firmowanej przez szefa Platformy Obywatelskiej, nie dostanie pożądanych przez nich miejsc na listach wyborczych do europarlamentu.

Nie tylko Marcinkiewicz – także niektórzy politycy PSL, do niedawna przekonani, że wystartują w majowych wyborach, muszą się obejść smakiem. Można zrozumieć ich zawód – w końcu roczne zarobki europosła w PE to ok. 80. tys. euro, co jest nieporównywalne z zarobkami w parlamencie krajowym. Niewystawienie konkretnych nazwisk na listach do PE przez – jak zapowiadano – szeroką Koalicję Europejską świadczy także o tym, że nawet Grzegorz Schetyna i jego doradcy widzą, iż politycy zebrani od Sasa do lasa są obciążeniem i wcale nie gwarantują sukcesu wyborczego. Ani w maju, ani w jesiennych wyborach.

 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Kazimierz Marcinkiewicz #Koalicja Europejska #wybory

Dorota Kania