Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

„Uderz w stół, a nożyce się odezwą”, czyli PiS zapowiada waloryzację 500 plus, a opozycja ma „ALE…”

W niedzielę - tydzień temu, na zakończenie weekendowej konwencji Prawa i Sprawiedliwości, prezes ugrupowania - Jarosław Kaczyński zapowiedział pierwsze propozycje programowe tejże partii. Jedną z nich jest waloryzacja świadczenia 500 plus do kwoty 800 zł. Opozycja, która kilka lat temu, przy wprowadzaniu tego programu, była zdecydowanie przeciwna, dziś, widząc, że okazał się on ogromnym wsparciem dla polskich rodzin, ma w tej kwestii nieco inne zdanie. W zasadzie - zupełnie inne.

Progam "W Punkt" w Telewizji Republika
Progam "W Punkt" w Telewizji Republika
Zrzut ekranu (Telewizja Republika)

Na ten temat red. Katarzyna Gójska rozmawiała dziś w programie "W Punkt" ze swoimi politycznymi gośćmi. 

W skrócie, sytuacja wygląda w tej chwili następująco: PiS zapowiedział, że od 1 stycznia 2024 roku, rodzice otrzymają nie 500, a 800 zł wsparcia na każde ze swoich dzieci. Donald Tusk, chcąc okazać się "dobrym wujkiem", zaapelował do rządzących, aby waloryzacja nastąpiła już od 1 czerwca, wiedząc, że występuje tu kwestia określonego budżetu państwa, którego nie można zmieniać ot tak. Tymczasem, ten sam polityk, zapowiada, że 4 czerwca odbędzie się marsz "przeciwko drożyźnie PiS". Trudno nie przyznać, że jedno wyklucza drugie... Politycy koalicji PSL i Polska 2050 stwierdzili, że waloryzacja powinna dotyczyć tylko osób pracujących. Ci, którzy nie pracują, powinni nadal otrzymywać 500 złotych. Red. Gójska pytała każdego ze swoich gości - reprezentantów poszczególnych ugrupowań właśnie o te kwestie. 

"PO mogła poprzeć 500 plus, kiedy program był wprowadzany. Wtedy wstrzymywali się od głosu. To jest szczyt hipokryzji. My jesteśmy odpowiedzialni za polskie finanse i polskie rodziny. Skoro uchwalaliśmy budżet na 2023 rok, to w momencie gdy zapowiadamy 800 plus, czynimy to odpowiedzialnie. Tusk jest w tym momencie niewiarygodny. Nie ponosi odpowiedzialności, bo on teraz nie rządzi. Myślę, że program absolutnie się sprawdza, będzie w dalszym ciągu eliminował biedę w polskich rodzinach"

– uważa Marek Ast (PiS).

Jak przyznał - "jest to dopiero początek propozycji i zapewne jeszcze niejedna niespodzianka z naszej strony zaskoczy Polaków".

Nieco inaczej podszedł do tematu eurodeputowany Lewicy - Marek Balt. 

"W naszej ocenie ta propozycja to zwykła waloryzacja świadczenia 500 plus, o co apelowaliśmy już przez kilka lat. Chcielibyśmy, aby to nie było waloryzowane tylko przed wyborami, a zgodnie z tym, jak zwiększa się inflacja. W naszej ocenie powinna ta kwota wzrosnąć dwukrotnie"

– stwierdził polityk, dodając, że "nie powinna być to podwyżka z okazji wyborów, a z powodu inflacji".

"Inflacja na podstawowych produktach, takich jak masło, cukier, przekroczyła już dawno 100%. Na inflację maja wpływ zewnętrzne czynniki, ale również mają na nią wpływ działania polskiego rządu. On osłabia wartość polskiej złotówki. Polacy bojąc się utraty swoich oszczędności, wydają swoje pieniądze. Przez to zwiększa się presja wydatkowa"

– mówił dalej.

Jego zdaniem - "program 500 plus nie spełnił swojego założenia. Miał wpłynąć na zwiększenie dzietności w Polsce, tak się nie stało".

Zapytany o to, czy Lewica poprze waloryzację świadczenia, odpowiedział: "My chcielibyśmy, aby ta waloryzacja weszła od 1 lipca wraz z nowelizacją budżetu. Polacy jeszcze przed wyborami powinni te pieniądze otrzymać. To nie powinien być temat kampanijny".

"Pracująca rodzina to...?" Polityk PSL nie umiał odpowiedzieć

Red. Gójska zwróciła się do polityka reprezentującego Polskie Stronnictwo Ludowe o to, aby sprecyzował, kto zdaniem jego, jak i koalicjantów tego ugrupowania, mógłby otrzymać waloryzację 500 plus. I tu się zaczęło...

"Wydaje mi się, że głównym założeniem Jarosława Kaczyńskiego było to, żebyśmy o tym mówili. Żebyśmy nie mówili o tym, czego rząd PiS nie zrobił, nie dał rady zrobić. Moim zdaniem ważniejszym problemem jest polska służba zdrowia. Cóż tu po propozycjach darmowych leków, skoro brakuje lekarzy, którzy dokonają diagnozy, zapiszą te leki"

– mówił Krzysztof Paszyk (PSL) zupełnie nie na temat....

Jego zdaniem ogromnym minusem programu 500 plus jest "demobilizowanie Polaków do udziału w rynku pracy".

Zapytany o skalę tego zjawiska, nie był w stanie odpowiedzieć, ani nawet podać przybliżonych danych, które rzekomo miałyby o tym świadczyć. 

Jego zdaniem, program 500 plus ma negatywne działanie na rynek pracy, bo jak zaznaczył - "wiele osób - beneficjentów 500 plus rezygnuje z uczestnictwa w rynku pracy".

"To, że ktoś nie pracuje na umowę o pracę, nie oznacza, że nie pracuje"

"Argument o tej demobilizacji jest wzięty z sufitu. Nie potrafią podać danych konkretnych odnośnie tego tematu. Czysta retoryka wyborcza, a nie fakty. W tej chwili w Polsce mamy największy odsetek osób pracujących, więc nie można tu mówić o demobilizacji na rynku pracy. 500 plus to jest tylko jeden z elementów polityki społecznej. Jest jeszcze Maluch +, co przyczynia się do zwiększenia liczby żłobków w Polsce"

– kontrował tej narracji Piotr Wawrzyk, wiceminister spraw zagranicznych.

Jego zdaniem, ta propozycja wygląda na narzuconą odgórnie narrację partii Polska 2050.

"Proszę pamiętać o tym, że jeśli ktoś nie pracuje na umowę o pracy, nie oznacza, że nie pracuje w ogóle. Praca w domu jest niekiedy o wiele cięższa"

– dodał Wawrzyk.

Cała rozmowa w oknie poniżej:

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#Polska #W punkt #Katarzyna Gójska #Telewizja Republika

Anna Zyzek