Polska 2050 Szymona Hołowni i PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza nie są wymarzonymi koalicjantami Donalda Tuska, bo nie są ugrupowaniami tak radykalnie nastawionymi w kwestii aborcji. - Bardzo dużo od Was zależy naprawdę, czy skłonimy partnerów do przyjęcia naszych priorytetów w tej kwestii i nie będziemy podejmowali ryzyk związanych np. z referendum, bo tego typu hasło padało - mówił wprost Tusk podczas Campusu Trzaskowskiego.
Aborcja na życzenie do 12. tygodnia ciąży oraz... brak miejsc na listach wyborczych PO dla tych, którzy tego nie popierają. Donald Tusk podczas Campusu Rafała Trzaskowskiego ogłosił program Platformy Obywatelskiej, co spotkało się z ożywioną dyskusją.
W tej sprawie Tusk zaskoczył jeszcze jedną deklaracją - pokazując przy tym podziały na opozycji.
- Jeżeli pomożecie mi i Rafałowi, żebyśmy nie musieli robić zbyt karkołomnych koalicji, których ofiarą będzie ważny priorytet, jeśli posłuchacie co Wam oferują politycy, tym większe prawdopodobieństwo, że w Sejmie uda się przeforsować to, co wobec Was deklarujemy - powiedział z rozbrajającą szczerością.
Tu kwestia aborcji jest... Ja słuchałem dyskusji tu na scenie, ona wzbudziła szczególne emocje, mówię o Hołowni, o Kosiniaku-Kamyszu, generalnie wiadomo, że to bardzo duże wyzwanie. Bardzo dużo od Was zależy naprawdę, czy skłonimy partnerów do przyjęcia naszych priorytetów w tej kwestii i nie będziemy podejmowali ryzyk związanych np. z referendum, bo tego typu hasło padało. Bardzo bym Was o to prosił.
Obserwatorzy sceny politycznej odebrali te słowa jako jednoznaczne zwrócenie się do wyborców o to, by nie popierali Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza, bo mają oni zbyt konserwatywne zdanie w kwestii aborcji. Krótko mówiąc - Platformie Obywatelskiej zdecydowanie bliżej już do skrajnej lewicy, niż do partii środka. Środowe słowa Tuska tylko to przypieczętowały.