Głosi nieodpowiedzialne tezy, a sama jest "niepoważną happenerką" - tak poznańską kandydatkę Lewicy do Sejmu Janę Shostak ocenia tamtejsza radna PiS Kamila Strzelecka. Przedstawicielka samorządu odniosła się w ten sposób do opinii aktywistki na temat bariery na wschodniej granicy Polski. Do zarzutów odniosła się sama Shostak, która zasłynęła - z pewnością - głośnym protestem pod ambasadą Białorusi. Porównała się... do Wołodymyra Zełenskiego.
- Jestem za tym, żeby ten mur został użyty do przetworzenia na ogrodzenia albo blach dla mieszkańców i mieszkanek Podlasia, którzy są bardzo kreatywni w swoich domach i starają się używać wszystkiego, co mają - powiedziała o zaporze na granicy z Białorusią była kandydatka Koalicji Obywatelskiej, a obecnie kandydująca z list Lewicy Jana Shostak na antenie TOK FM.
Za wypowiedź o aborcji przez cały okres ciąży Shostak została wyrzucona z sejmowych list partii Donalda Tuska. Do słów o barierze na polsko-białoruskiej doczekała się komentarza ze strony poznańskiej radnej Prawa i Sprawiedliwości Klaudii Strzeleckiej. Przedstawicielka samorządu na konferencji prasowej wskazała, że w obliczu niestabilnej sytuacji geopolitycznej i ataków hybrydowych, mówienie o ew. zburzeniu zapory "jest nieodpowiedzialne" oraz, że sama Szostak jest "niepoważną happenerką".
- Otrzymałam zarzut (...) bezpośrednio od pani Klaudii Strzeleckiej, o tym, że moja odpowiedź jest niepoważna. Odpowiedź oczywiście dotyczy trzeciego pytania w referendum [...] Czyli chciała przez to powiedzieć, tak jak rozumiem, że skoro udzieliłam konkretnej odpowiedzi, tej nieprawidłowej, według założenia rządzących, to jest to nieodpowiedzialne - próbowała w piątek bronić swojego zdania kandydatka Lewicy.
Zapytana na konferencji prasowej wprost, czy jest za utrzymaniem, czy zniszczeniem zapory odpowiedziała, że według uzyskanych przez nią informacji - które mają pochodzić m.in. od aktywistów - "jeżeli będzie zmuszona" do tego, żeby odpowiedzieć, na jej zdaniem, "bardzo dzielące Polki i Polaków pytanie referendalne", to odpowie "tak" - czyli opowie się za zniszczeniem bariery.
Na koniec kandydatka Lewicy postanowiła odnieść się do zarzutu o to, że jest "niepoważną happenerką", który prawdopodobnie wynikał z "dorobku" aktywistki. Przypomnijmy, że podczas ubiegłorocznego manifestu, aby wyrazić swoje zdanie, Szostak - przed kamerami - postanowiła krzyczeć przez około minutę.
"Czyli szanowna pani radna uważa, że prezydent wolnej Ukrainy Wołodmyr Zełenski, artysta, jest równie niepoważnym człowiekiem? Chciałabym uzyskać odpowiedzi na te pytania bezpośrednio, w merytorycznej dyskusji, która raczej łączy Polki i Polaków, niż je dzieli" – mówiła.
Dopytywana dodała: "jestem artystką tak, jak on. Wołodmyr Zełenski jest artystą, ale też reżyserem, ja również jestem reżyserką".