Nie widzę problemu, by PO była miejscem zarówno dla Tuska, jak i Trzaskowskiego - uważa była prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Wskazuje jednak, że jedność ugrupowania zależy teraz od zachowania obecnego włodarza stolicy. A ten - jak mu wypomina - obecną pozycję zasługuje wyłącznie partii.
Dzisiaj o godzinie 10.00 rozpocznie się posiedzenie Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej z udziałem szefa Europejskiej Partii Ludowej, Donalda Tuska. Dziś ma zostać przedstawiony scenariusz powrotu byłego premiera do polskiej polityki.
Gronkiewicz-Waltz przyznała, że cieszy się z powrotu Donalda Tuska.
- Sytuacja Platformy Obywatelskiej jest trudna. Sondaże od dłuższego czasu pokazywały poparcie na poziomie 13-15 proc. Ostatnia poprawa naszych notowań to zapewne zasługa oczekiwanego powrotu Donalda Tuska
- powiedziała.
Mówiąc o ewentualnym rozpadzie wewnątrz partii, oceniła, że "wiele zależy tu od (wiceprzewodniczącego PO) Rafała Trzaskowskiego i tego, jak się zachowa".
- Musi on pamiętać, że jego dzisiejsza pozycja polityczna to w dużej mierze zasługa tego, że był kandydatem PO na prezydenta. Bardzo mu to pomogło. Co więcej, jego ówczesne poparcie nie było tylko jego indywidualną zasługą, lecz także, a może przede wszystkim, zasługą szyldu Platformy, pod którym startował
- powiedziała.
Jednocześnie wskazała, że "na razie Rafał Trzaskowski jest naturalnym kandydatem na przyszłego przewodniczącego PO i premiera".
- Zawsze mówię, żeby nie zacinać koni. (...) Uważam, że nie warto przyspieszać, kiedy nie jest to potrzebne
- dodała.
Gronkiewicz-Waltz podkreśliła, że im więcej silnych osobowości w partii, tym dla niej lepiej. Dodała, że nie widzi problemu, by PO była miejscem zarówno dla Tuska, jak i Trzaskowskiego.