Jarosław Gowin gra o swoją polityczną przyszłość. Były wicepremier zastanawia się, z kim pójdzie do wyborów w 2023 roku. Musi szukać sojuszów, bo Porozumienie nie ma żadnych szans, by samodzielnie wprowadzić posłów do Sejmu. Marzenie Gowina? Dwie listy - PO plus Lewica oraz Hołownia, PSL i zapewne Porozumienie.
Były wicepremier Jarosław Gowin, po tym, jak został zdymisjonowany, dołączył do krytyków rządu. Sam siebie nazywa już otwarcie członkiem opozycji, gdzieniegdzie zwanej "totalną".
Lider Porozumienia zastanawia się nawet, w jaki sposób opozycja powinna pójść do wyborów w 2023 roku.
- Taka lista od Adriana Zandberga po Władysława Kosiniaka-Kamysza czy jeszcze dalej na prawo Jarosława Gowina moim zdaniem jest mało prawdopodobna. Ja bym sobie życzył, żeby powstały dwie listy. Lista centrolewicowa Platforma plus lewica i lista nieco bardziej na prawo, czyli lista Szymona Hołowni, Koalicji Polskiej czy Polskiego Stronnictwa Ludowego
- powiedział Jarosław Gowin w „Gościu Wydarzeń” Polsat News.
"Ja odrzucam tylko scenariusz ten skrajny, że każdy na opozycji idzie osobno" - dodał Gowin.
- Uważam, że to byłby przejaw braku odpowiedzialności ze strony opozycji, ale o tym wszystkim będzie pora rozmawiać za kilka miesięcy
- dodał były wicepremier.
Nic dziwnego, że Gowin ma takie zdanie. W sondażach Porozumienie, startując samodzielnie, ma marginalne poparcie i żadnych szans wejścia do Sejmu. Jednak w różnego rodzaju sojuszach, takie szanse dla pojedynczych polityków, w tym być może samego Gowina, mogą wzrosnąć.