Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Obwiniał śp. Lecha Kaczyńskiego za katastrofę smoleńską. Jest decyzja sądu - kuriozalna!

Sąd Apelacyjny oddalił powództwo Jarosława Kaczyńskiego przeciwko Waldemarowi Kuczyńskiemu. W sprawie chodziło o obwinianie śp. Lecha Kaczyńskiego za doprowadzenie do katastrofy smoleńskiej. - Wymiar sprawiedliwości musi zostać głęboko zreformowany, albo – obawiam się – dojdzie do samosądów. Chyba że właśnie na to liczą ci, którzy dziś orzekają - skomentowała uzasadnienie decyzji sądu poseł PiS Małgorzata Wasserman.

Sprawa dotyczyła serii wpisów Kuczyńskiego na portalu X (dawniej Twitter), które brzmiały:

Reklama
  • W pierwszym tweecie Kuczyński napisał o Lechu Kaczyńskim: "Miał wszystkie złe cechy brata, tylko w wersji light. Pod tym względem był od niego normalniejszy. Był Sancho Pansą Jarka. I bez wątpienia jest jednym z współsprawców śmierci swojej i 95 osób. Nie powinien leżeć na Wawelu i być wynoszonym na pomniki".
  • "Tam był TYLKO JEDEN TAKI CZŁOWIEK - Lech Kaczyński. I on proszony był przez pilota o decyzję, bo nie można lądować, nie tylko jej nie podjął, ale pilota zostawił pod presją Błasika. A wystarczyły dwa słowa "Pan decyduje" i by żyli. LK to właściwie główny sprawca tej tragedii" - czytamy w drugim wpisie.
  • Również w trzecim tweecie Kuczyńskie stwierdził, że "Lech Kaczyński jest jednym z współsprawców tej tragedii". "Do dyskusji pozostają tylko dwie sprawy, czy główny, czy wspierający i po drugie działający sam, czy z inspiracji brata. Tego nie wiemy, nie znając treści ich rozmowy" - napisał.

Wyrok pierwszej instancji w tej sprawie zapadł w grudniu 2022 roku. Zgodnie z decyzją sądu Kuczyński miał przeprosić Kaczyńskiego. Teraz dowiadujemy się jednak, że sąd apelacyjny oddalił powództwo w sprawie.

Wyrok sądu apelacyjnego

W uzasadnieniu stwierdzono, iż obwinianie śp. Lecha Kaczyńskiego za katastrofę smoleńską "w sposób oczywisty narusza sferę uczuć powoda związaną z potrzebą czczenia dobrej pamięci o zmarłym bracie", ale naruszenie tych dóbr nie ma znamion bezprawności.

Sąd zaznaczył, że w wyroku nie rozstrzyga, czy słowa Kuczyńskiego były prawdziwe, gdyż okoliczności katastrofy smoleńskiej nie były przedmiotem procesu. Uznał, że wymaganie udowodnienia prawdziwości opinii lub ocen jest, zgodnie z zasadami konwencyjnymi, niedopuszczalne i ogranicza wolność wypowiedzi. Według sądu, stwierdzenia Kuczyńskiego o presji śp. prezydenta na pilotów tupolewa opierają się na faktach znanych od lat opinii publicznej i są ich interpretacją oraz oceną.

"Nie wierzę własnym oczom"

Do decyzji sądu odniosła się poseł PiS Małgorzata Wassermann, która - jak stwierdziła - czytając uzasadnienie "nie wierzy własnym oczom". - W świetle zgromadzonego materiału dowodowego jedynymi osobami, którym postawiono zarzuty za doprowadzenie do katastrofy i umyślne błędne sprowadzenie samolotu do lądowania są rosyjscy kontrolerzy lotu – podkreśliła.

"W dokumentach zebranych przez wszystkie prokuratury – zarówno za czasów Seremeta, Ziobry, jak i Bodnara – nie ma ANI JEDNEGO dowodu na to, że ktokolwiek, a zwłaszcza śp. Prezydent Lech Kaczyński, w jakikolwiek sposób ingerował w pracę pilotów. Przeprowadzono wiele czynności, by to zweryfikować"

– podkreśliła.

Jak dodała: "Pan Kuczyński skłamał, a jego wypowiedź narusza dobra osobiste – to działanie nie tylko bezprawne, ale również zawinione". - Tego rodzaju orzeczenie to policzek dla wymiaru sprawiedliwości, dla Pokrzywdzonego, dla wszystkich Polaków – także dla mnie i mojej rodziny. To farsa z polskiej ochrony prawnej - oznajmiła.

"Wymiar sprawiedliwości musi zostać głęboko zreformowany, albo – obawiam się – dojdzie do samosądów. Chyba że właśnie na to liczą ci, którzy dziś orzekają"

– napisała.

Źródło: niezalezna.pl, interia.pl
Reklama