Reklama
Polityka

Nawrocki czy Trzaskowski? Prezes PiS z analizą i podsumowaniem: Prawo w Polsce przestało obowiązywać

"Mamy w Polsce teraz stan nieobowiązywania prawa. To nie oznacza, że w każdym procesie to prawo nie będzie stosowane. Ale jako zasada - prawo już dziś nie obowiązuje. Jest ono do dyspozycji władzy wykonawczej, rządu, jednego człowieka" - alarmował w Wysokiem Mazowieckiem Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Anna Zyzek

Kampania wyborcza trwa, a poszczególni kandydaci spotykają się z Polakami w kolejnych miejscowościach. 

Reklama

W kampanii Karola Nawrockiego, obywatelskiego kandydata, czynnie pomagają również politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy również objeżdżają Polskę. Dziś w Wysokiem Mazowieckiem zawitał prezes ugrupowania - Jarosław Kaczyński.  

Szefa polskiej opozycji powitało głośne: "Zwyciężymy!".

Zwyciężymy, ale jednak jeszcze trochę drogi do tego jest. I warto przekonywać nie tylko przekonanych, ale także tych, którzy jeszcze ciągle się wahają. A takich w Polsce jest jeszcze bardzo wielu. W związku z tym - pomyślałem, że jest to dobre miejsce. Bo właśnie takie szczęśliwe miejsce dla naszej formacji, aby kilka słów tutaj powiedzieć.

– mówił na początku prezes Kaczyński.

Kaczyński: Trzaskowski to nie tylko "bążur"

We wstępnie, Kaczyński zwrócił uwagę na kluczowe różnice między dwoma głównymi kandydatami w wyborach prezydenckich. 

Mamy dwóch głównych kandydatów: dr Karola Nawrockiego i prezydenta Warszawy - Rafała Trzaskowskiego. Żeby rzecz sprowadzała się do tego, że on jest "bążurem", nie byłoby źle. Ale jest gorzej... Żeby odpowiedzieć sobie na pytanie z punktu widzenia tego, kto się waha - na kogo głosować, jak sądzę, trzeba przeprowadzić pewną analizę. Trzeba po prostu wiedzieć, dlaczego się głosuje i na co - na jaki program, na jakie działania oddaje się głos. Jeśli wiemy coś o kandydatach. Wiemy, że jeden z nich, dr Karol Nawrocki jest kandydatem bezpartyjnym, nigdy nie był członkiem żadnej partii - jest kandydatem obywatelskim, ale i kandydatem naszym, bo my go popieramy. Chcę to mocno podkreślić.

– mówił.

I kontynuował: "z drugiej strony jest kandydat Koalicji Obywatelskiej - wiceprezes tej partii, zastępca Tuska, człowiek całkowicie związany z tą formacją przez całe swoje publiczne życie. Człowiek, który może być utożsamiany z tym wszystkim, co Platforma Obywatelska w swoich dziejach - a trwa to już dość długo - robiła...".

Następnie, przeszedł do analizy dwóch środowisk politycznych, a co za tym idzie - kandydatów przez nie popieranych.

Trzeba sobie uświadomić jakie mamy dzisiaj najważniejsze problemy w naszym kraju - co dzisiaj jest najistotniejsze i co w tych najistotniejszych sprawach można dziś powiedzieć. I tego, co było zapowiadane i tego, co było robione. Można ocenić - co ci dwaj panowie sobą wyrażają. Trzeba jednak brać pod uwagę to, co robiono, a nie to, co mówiono.

– mówił prezes PiS.

Wskazał: "jeśli chodzi o naszych politycznych przeciwników - oni z jednego są znani. I mają przy tym duże poparcie większej części mediów. Co robią? Kłamią, wprowadzają opinię publiczną w błąd. Potrafią zmieniać zdanie w ciągu jednego przemówienia... Bardzo często mówią po prostu nieprawdę. Trzeba zatem powiedzieć, jak było naprawdę? Jakie to są problemy?".

Bezpieczeństwo - zewnętrzne i wewnętrzne

Przede wszystkim jest problem bezpieczeństwa - i tego zewnętrznego i wewnętrznego. Chcemy być bezpieczni. Mamy nieopodal wojnę. Są i tacy specjaliści, którzy przewidują, że ta wojna może się za jakiś czas rozszerzyć - istnieje takie niebezpieczeństwo. Mamy też wiele do tej pory niespotykanych zagrożeń wewnętrznych. Chodzi o to, abyśmy tutaj żyli bezpiecznie, nie atakowi przez przestępców. To jest sprawa pierwsza.

– podkreślił Jarosław Kaczyński.

Po drugie, punktował prezes PiS - kwestia naszego poziomu życia.

Przede wszystkim jest to kwestia naszych portfeli - ile w nich jest i co jest warte to, co w nich jest. To jest jednak kwestia znacznie szersza - kwestia służby zdrowia, usług społecznych, infrastruktury. To jest sprawa tego wszystkiego, co tworzy jakość naszego życia - milionów polskich obywateli. Jest to bardzo ważne. Na co dzień, nie w takich nadzwyczajnych sytuacjach, jakie mamy dzisiaj - rozstrzygającą. Trzecia kwestia, to kwestia rozwoju. Mamy jakiś stan na dzisiaj i jest pytanie: co będzie w przyszłości. Czy będziemy się rozwijać czy też nie? Ja akurat, jeżdżąc teraz tymi autostradami - a jeździ się nimi teraz inaczej niż kiedyś. Dawno nie byłem już w Zambrowie, czy tutaj, dawno nie widziałem tych miejscowości z perspektywy dróg lokalnych. Jest gigantyczna zmiana. Mogę powiedzieć wprost - dziś jest tu zupełnie inaczej. Pytanie - co będzie dalej? Czy ta zmiana będzie trwała? Już się cofnęliśmy. Mieliśmy już 80 proc. przeciętnej unijnej na głowę. Teraz mamy 79. Niby jest to tylko jeden procent, ale po raz pierwszy od długiego czasu, zaczęliśmy się cofać. To jest ten trzeci główny problem.

– mówił w Wysokiem Mazowieckiem.

Jako czwarty problem, Kaczyński wypunktował problem przyszłych pokoleń. 

Po pierwsze - czy one w ogóle będą? Dzisiaj rodzi się ledwie około 200 tys. dzieci rocznie, a minimum potrzeba nam drugie tyle. Jest to bardzo ważne. Ale jest tu również pytanie o to, jak te dzieci będą uczone, w jakich warunkach będą żyły. Czy będą demoralizowane, czy wychowywane w świecie pełnym wartości, jaką będą miały przyszłość - i w zakresie materialnym, ale i kulturowo. Chodzi przecież o przyszłość Polski. Takie będą sprawy Rzeczypospolitej, jak nasze dzieci będą chowane. To jest bardzo, bardzo ważne.

– wskazał.

Punkt piąty to sytuacja bieżąca w kraju. W tym kontekście nawiązał do "demokracji walczącej". "Ja ciągle mam nadzieję, że to jest tylko incydent, który minie. Że za parę miesięcy to faktycznie minie. Że będzie to przykry incydent w dziejach Polski i naszej demokracji. Pewności jednak nie ma..." - ocenił.

"Polacy muszą czuć, że w kraju jest bezpiecznie"

Szef polskiej opozycji poruszył również kwestię wokół tzw. "linii Wisły", czyli doktryny w myśl której ekipa Donalda Tuska, rządząc przed PiS, chciała "bronić" Polaków. To właśnie za odtajnienie tego haniebnego planu - Mariusz Błaszczak jest obecnie "rozliczany".

"Linia Wisły" - było już o tym mówione. Armia, która wtedy istniała, 95 tys. żołnierzy było uzbrojonych w bardzo przestarzałą broń, żadnej linii Wisły nie byłaby w stanie obronić. To była linia Odry i tak o tym trzeba mówić. To nie tylko ta ziemia, a cała Polska miała być oddana. Taką bronią nie dałoby się bronić nawet tej linii Wisły. My podjęliśmy decyzję, aby bronić nie tylko całego terytorium, ale i stworzyć mocną, silną armię. Najsilniejszą armię lądową w Europie. I podjęliśmy działania w tym kierunku. Ogromnie zwiększyliśmy wydatki, stworzyliśmy nowe przepisy prawa, ustawy i poszliśmy w tym kierunku. To nie były tylko słowa. Armia zaczęła się zwiększać, przekroczyła 200 tys. żołnierzy. Miała w ubiegłym roku zwiększyć się o kolejne 30 tys. żołnierzy. Miało być finalnie 300-350 tysięcy żołnierzy, licząc WOT. Był cały plan, były wielkie zakupy. To wszystko ruszyło do przodu. A co jest dzisiaj, kiedy rządzi ta strona Trzaskowskiego?

– mówił Kaczyński.

I dodał: "pan Nawrocki całkowicie utożsamia się z tym naszym planem obrony. Teraz, mamy do czynienia z radykalnym spowolnieniem tegoż planu. A może i zatrzymaniem. W zeszłym roku armia zwiększyła się o 10 tys. żołnierzy, a nie 30. Wiele zasadniczych kontraktów nie zostało podpisanych. To nie jest tak, że ten plan obrony Polski, przez polską armię, długotrwałej obrony, stworzyliśmy sami, jako grupa cywilów. To stworzył Sztab Generalny. My powiedzieliśmy: damy na to pieniądze i macie takie plany przygotować. Dwa plany do wyboru. I one zostały przygotowane. Nastąpił wybór tego, który wymagał mniejszej armii ale groźniejszej broni. Mowa m.in. o HIMARS-ach. Oni teraz ciągle mówią: będziemy kontynuować, Kosiniak-Kamysz ładnie o tym mówi, ale fakty są takie, że to wszystko zostało zatrzymane... Nigdy nie pada też deklaracja, że nowy prezydent jakoś to zmieni. I to jest porównanie pierwsze".

Nielegalna migracja

Porównanie drugie - bezpieczeństwo wewnętrze, które ma dwa aspekty - ten zwykły, bo nie ma kraju, w którym są przestępcy, ale kwestia tego, jak się z nimi walczy. My jako formacja domagaliśmy się walki z przestępczością. Oni zawsze byli tu mięksi. Polacy muszą wiedzieć, że w kraju jest bezpiecznie... Słyszałem przed chwilą o inicjatywie podejmowania przez miejscowe samorządy - począwszy od gminnych - uchwał, które sprzeciwiają się przyjmowaniu do Polski cudzoziemców. W tej sprawie trzeba być zdecydowanym. 

– wskazał, nawiązując do problemu nielegalnej migracji.

Przypomniał deklaracje Karola Nawrockiego, który mówi, że jednostronnie wypowie pakt migracyjny.

I tutaj mamy z tej strony Karola Nawrockiego, który mówi: wypowiem pakt migracyjny. Mówi, że to nie będzie łatwe, że zarządzi referendum. My już przecież zbieramy w tej sprawie podpisy. Chcemy tego referendum - nie można takich rzeczy robić narodowi. Stanowisko drugiej strony jest inne. Oni kłamią, mówili, że to nas w ogóle nie będzie interesowało. Teraz zaś przepychają przez zachodnią granicę ludzi, których Niemcy nie chcą. A jak można sądzić - nie chcą tych najgorszych. Na zachodzie Polski mamy wiele takich Czerwonych Borów, tyle, że może w innych okolicznościach. To się jednak w Polsce zaczyna dziać. Nie ma przeciwdziałania, a to powinno nastąpić. I to tym mówił Karol Nawrocki - że trzeba zablokować granicę zachodnią.

– przypomniał.

"Jeżeli Niemcy ją blokują, my musimy odpowiedzieć symetrycznie. Musimy mieć suwerennym państwem, mieć swoje poczucie wartości. Nie możemy mieć statutu "podporządkowanego". My nie możemy i nie chcemy być junior-partnerem Niemiec. I nie chcemy płacić za ich błędy! Czy Angela Merkel była polską premier czy niemiecką kanclerz? Kto zapraszał: my czy ona? Ona - zapraszała do Niemiec. Skoro popełnili taki błąd, to niech za niego płacą. Nie chcą zapłacić nam za straszne rzeczy, które robili w Polsce, a teraz każą nam płacić za ich błędy. Jest to nie do przyjęcia" - dodał.

Z jednej strony jest Karol Nawrocki - twarda postawa, walka o bezpieczeństwo. A z drugiej - jest Trzaskowski, który ma domknąć system, w ramach którego będziemy iść właśnie w tym kierunku, aby się na wszystko zgadzać.

– porównał, dodając: "jeśli chcemy by Polska była bezpieczna, nie może być innego wyboru niż Karol Nawrocki".

Prezes PiS: prawo nie obowiązuje

Jarosław Kaczyński poruszył również kwestię rzekomej praworządności, o której braku alarmowali przez lata rządów PiS unijni biurokraci, "podkręcani" przez Donalda Tuska i jego polityków. Ocenił wprost: "prawo w Polsce przestało obowiązywać".

Jeśli mamy sytuację, że rząd, a w zasadzie jeden człowiek - Tusk, może sobie wybierać, który wyrok sądu jest ważny, a który nie - prawo przestało obowiązywać. Mamy w Polsce teraz stan nieobowiązywania prawa. To nie oznacza, że w każdym procesie to prawo nie będzie stosowane. Ale jako zasada - prawo już dziś nie obowiązuje. Jest ono do dyspozycji władzy wykonawczej, rządu, jednego człowieka. To oznacza cofnięcie nas o dziesiątki lat wstecz. To jest zabraniem nam tego wszystkiego, co wywalczyliśmy w latach 80. I na to żaden, mający poczucie godności człowiek, nie może się zgodzić... Człowiek godny nie zgadza się na życie w społeczeństwie, w państwie, gdzie nie ma na nic wpływu. Gdzie funkcjonuje w sferze fikcji. 

– przyznał.

Anna Zyzek

Reklama