W Polsce rośnie niezadowolenie społeczne. I skala niewypłacanych pracownikom pensji. Choć rząd Donalda Tuska chwali się niewielkim spadkiem inflacji, to równocześnie spada produkcja przemysłowa. Co więcej, mimo widocznego wzrostu cen, już można mówić o historycznym spadku płac. Duża część Polaków jeszcze nie wie, że 13 grudnia 2023 roku na własne życzenie obudziła się w republice bananowej, z której już uciekają inwestorzy, a wkrótce zaczną zmykać również obywatele - pisze Krzysztof Wołodźko w "Gazecie Polskiej".
Przeprowadzony w drugiej połowie marca sondaż IBRiS dla „Rzeczpospolitej” nie pozostawia złudzeń, że notowania rządu Donalda Tuska mogą załamać się szybciej, niż spodziewali się tego jego zwolennicy i przeciwnicy. Blisko 60 proc. ankietowanych uważa, że żyje się gorzej, a gospodarstwa domowe zbiedniały. Niecałe 30 proc. ankietowanych nie widzi ani zmian na gorsze, ani na lepsze. Poprawa sytuacji materialnej cieszy 9,3 proc. badanych – mówiąc pół żartem, pół serio: kto by się spodziewał, że mamy w Polsce aż tak liczne grono osób korzystających z grantów ministerstwa (bez) kultury pod rządami Hanny Wróblewskiej.
Wróćmy do statystyki. Z sondażu IBRiS wynika, że gorzej żyje się aż 85 proc. badanych w wieku 50–59 lat oraz 82 proc. między 18. a 29. rokiem życia.
Na tym nie koniec. Nie dziwi, że pogorszenie warunków życia dostrzegają przede wszystkim mieszkańcy wsi (67 proc.) – lumpenliberalna władza zawsze najpierw daje w kość Polsce B i C. Warto jednak zwrócić uwagę, że na pogorszenie sytuacji materialnej pod rządami koalicji 13 grudnia narzeka już ponad połowa małych i dużych miast (po 55 proc.). Wszystko wskazuje na to, że uśmiechniętej Polsce coraz bardziej rzednie mina. A złych wiadomości z pogranicza spraw społecznych i gospodarczych tylko przybywa.
Kilka dni temu Główny Urząd Statystyczny poinformował, że wyraźnie hamuje dynamika wynagrodzeń. Przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw urosło w lutym o 7,9 proc. rok do roku, zatrudnienie spadło zaś o 0,9 proc. – podał GUS. Nawet mainstreamowe media komentują, że „tak niskiego wzrostu płac nie było od czterech lat”. Spada także produkcja przemysłowa, choć jeszcze niedawno prognozowano jej znaczący wzrost. W lutym o niemal 1 proc. rok do roku spadło zatrudnienie. Ekonomiści nie mają wątpliwości – wraz ze wzrostem bezrobocia i rosnącą skalą grupowych zwolnień spada presja płacowa. Jakby tego było mało, Państwowa Inspekcja Pracy podaje, że w ubiegłym roku nastąpił skokowy wzrost niepłacenia pensji pracownikom przez firmy. Zaległości płacowe wobec pracowników wyniosły w 2024 roku ponad 270 mln złotych i zostały podwojone w stosunku do 2023 roku. Nie wynika to wcale z nasilonych kontroli. To skutek zgłoszeń napływających od pokrzywdzonych ludzi.
Jakby tego było mało – przypływ migrantów spowoduje, że Polacy będą musieli konkurować na coraz mniej przyjaznym rynku pracy z coraz liczniejszą rzeszą przybyszów z Afryki i Azji. Dodajmy, że na koniec września 2024 roku niemal 2,5 mln osób w naszym kraju było zatrudnionych głównie w oparciu o umowy śmieciowe. Rynek pracownika, przyjazny szczególnie mniej i średniozamożnym, który tak irytował liberalnych ekonomistów za czasów PiS, został pogrzebany z kretesem. Na tym nie koniec mocno dających do myślenia wieści: Barometr Rynku Pracy z końca marca wskazuje, że do prawie 32 proc. wzrósł w tym roku odsetek pracowników, którzy obawiają się utraty pracy. To zdecydowanie większa grupa niż przed rokiem, gdy takie obawy deklarowało 26 proc. badanych.
Pamiętamy dobrze, że 15 października 2023 roku znaczna część młodych wyborców postawiła na partie, które zaczęły rządzić Polską zimą tamtego roku. Z przeprowadzonych na gorąco badań wynikało wówczas, że najwięcej głosów osób w wieku 18–29 lat zdobyła Koalicja Obywatelska – 28,3 proc.
Zaraz po KO najwięcej młodych wyborców zaufało Lewicy – 17,7 proc. Na miejscu trzecim znalazły się Trzecia Droga i Konfederacja. Oba ugrupowania otrzymały wówczas 16,9 proc. głosów młodego elektoratu. To pieśń przeszłości – już jesienią 2024 roku pojawiały się wyraźne sygnały, że koalicja 13 grudnia straciła głos młodych kobiet. Z przeprowadzonego w tamtym czasie badania United Surveys dla Wirtualnej Polski wynikało, że tylko 30 proc. badanych stwierdziło, że za rządów Donalda Tuska żyje im się lepiej. Blisko 40 proc. respondentów uznało, że to rządy Mateusza Morawieckiego były dla nich lepsze. Przypominam badania sprzed kilku miesięcy, bo potwierdzają one, że zaufanie do obecnej władzy koroduje od dłuższego czasu. A to każe wątpić w rozliczne sondaże, szczególnie robione na zlecenie mocno stronniczych mainstreamowych mediów, dotyczące nadchodzących wyborów parlamentarnych. No chyba że duża część polskiego społeczeństwa nie jest w stanie łączyć kropek. I nie potrafi zrozumieć, że „uśmiechnięty Rafau” jest człowiekiem coraz bardziej zasępionego Donalda Tuska.
Rosnące niezadowolenie młodych z rządów koalicji 13 grudnia, odpływ wyborców szczególnie od Lewicy i Trzeciej Drogi może się wiązać z dwoma istotnymi czynnikami. Pierwszy dotyczy najpewniej tego, że władza z premedytacją nie dotrzymała obietnic obyczajowych. Tusk sondażowo wykończył swoich lewicowych aliantów, blokując właściwie wszystkie radykalnie lewicowe zmiany, zapowiadane tak szumnie na kontrze do Zjednoczonej Prawicy.
Nawet jeśli była to zagrywka taktyczna, związana z oczekiwaniem na korzystne dla rządzących zmiany w Pałacu Prezydenckim, to koszta mogą okazać się dla władzy zbyt duże. Sytuacja na scenie krajowej i międzynarodowej jest na tyle dynamiczna, że odrabianie sondażowy strat może okazać się niemożliwe. Ogół społeczeństwa może uznać, że kulturowa wojna to ostatnie, czego potrzebujemy w tak gorącym geopolitycznym otoczeniu. A młode wyborczynie, które dostają właśnie w kość w wielu przyziemnych sprawach, mogą drugi raz już się nie nabrać na coraz kwaśniejszy uśmiech trzynastogrudniowych dziadersów. Tym bardziej, że lewica w 2025 roku kojarzy się opinii publicznej z coraz bardziej antypatycznymi i pazernymi politykami, którzy dorwali się do politycznego koryta i z marszu weszli w buty postkomunistów z czasów Leszka Millera.
Co więcej - dla coraz większej liczby młodych ludzi Polska Tuska to brak zawodowych perspektyw. I brak nadziei na ułożenie sobie dobrego życia. W ramach oszukańczych „100 konkretów” Koalicja Obywatelska obiecywała młodym korzystny program mieszkaniowy. W sierpniu 2024 roku Donald Tusk w rozmowie z RMF FM przekonywał: „Mamy w rezerwie miliardy złotych na mieszkalnictwo i budownictwo. W zależności od tego, który z projektów zyska większość głosów i będzie wydawał się najskuteczniejszy, od tego będzie zależało, ile pieniędzy na to przeznaczymy. Jeśli chodzi o prace nad tzw. kredytem 0 procent, to one są najbardziej zaawansowane i są już procedowane w ramach rządu”. A przecież już wówczas cały pomysł stał pod znakiem zapytania. Eksperci mówili jasno, że wywinduje horrendalne ceny nieruchomości i napcha kieszenie deweloperom i bankom. Nie lepiej jest z rządowym programem „Pierwsze klucze”.
Zdaniem ekspertów projektowany przez resort rozwoju rządowy program „Pierwsze klucze” wywinduje ceny wielu starych mieszkań na rynku wtórnym nawet do poziomu lokali deweloperskich. „Ceny na rynku wtórnym mocno się zrównają i większość dobije do okolic 10 tys. zł za metr kw.” – alarmuje Daniel Makowski, analityk rynku nieruchomości (cytat za Portalem Samorządowym). Mamy do czynienia z sytuacją, która nie tylko nie pomoże młodym, którzy planują się usamodzielnić, lecz także im zaszkodzi. Mowa szczególnie o tych, którzy chcieliby ułożyć sobie życie w mniejszych miejscowościach – a to wskazuje, że „Pierwsze klucze” nie mają kompletnie nic wspólnego z tak zachwalanym przez Donalda Tuska „zrównoważonym rozwojem” i troską o to, by młodzi Polacy na stałe zostawali w swoich małych ojczyznach. Nie pierwsze i nie ostatnie łgarstwo lumpenliberałów. Czas pokaże, czy pozostanie bez kary.
Niedotrzymanych obietnic gospodarczych nie da się włożyć do garnka. Nic więc dziwnego, że przybywa czynników, które zniechęcają do rządów Donalda Tuska. Otwartą kwestią pozostaje, czy starsi i młodsi wyborcy spostrzegą do wyborów prezydenckich, że Rafał Trzaskowski to jedynie długopis układu, który od półtora roku demontuje nad Wisłą dobrobyt, demokrację, fundamentalne prawa obywatelskie. Szkoda by było Polski na to, by za kolejne kilka lat na pocieszenie usłyszeć: „byliśmy głupi”.
📖Weekendowa #promocja w #SklepGazetaPolska!
— Sklep Gazety Polskiej (@SklepGP) March 28, 2025
W dniach 28-30 marca książka #Potęganawrócenia prof. Wojciecha Roszkowskiego dostępna z 30% rabatem! 🏷️ To inspirująca lektura, która przedstawia 81 niezwykłych historii ludzi odnajdujących drogę do Boga. 🛒 https://t.co/0rmqZtN6PH pic.twitter.com/2QMtAle7lN