Klaus Bachmann, publicysta i bliski współpracownik Donalda Tuska, w niemieckich mediach snuje teorie o ewentualnym wprowadzeniu stanu wyjątkowego w Polsce. O jego powiązaniach z Tuskiem i znaczeniu niemieckiego kapitału dla środowiska, z którego zrodziła się PO, opowiadają byli działacze KLD. "Bachmann odgrywa rolę niemieckiego doradcy" – mówi Krzysztof Wyszkowski. Czy to oznacza, że polska scena polityczna jest w dużym stopniu kierowana z Berlina?
W centrum tej opowieści znajduje się "Przegląd Polityczny", współzałożony przez Tuska, który miał być finansowany z nieoficjalnych niemieckich źródeł. Oraz pierwsza partia Tuska - Kongres Liberalno-Demokratyczny (KLD)
"Donald przyszedł zdenerwowany i mówi, że Boguś zapier...ł kasę" – opowiada Radosław Huget, sugerując na przykładzie zachowania jednego z działaczy KLD niejasności w zarządzaniu funduszami partii.
Jak wynika z relacji, środki finansowe przybywały w walizkach i były wymieniane na złotówki w kantorach.
Nie tylko "Przegląd Polityczny", ale także "Dialog" korzystały z hojności niemieckiego MSZ oraz Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej. W latach 1994–2005 "Dialog" otrzymał ponad 5 mln zł z niemieckiego MSZ. Jakie konsekwencje miały te wpłaty dla niezależności polskiej polityki?
Klaus Bachmann, który pojawił się w Polsce w końcu lat 80. jako korespondent, z czasem stał się ważną postacią na scenie medialnej i intelektualnej. "Cała sprawa nie powinna niepokoić polskich intelektualistów" – pisał Bachmann w kontekście polskich teczek Stasi, co może wskazywać na próbę bagatelizowania przez niego problemu lustracji.
W artykule Piotra Lisiewicza dla "Gazety Polskiej" czytelnik znajdzie fakty i szczegóły, które rzucają nowe światło na związki polityczne i finansowe między polskim środowiskiem liberalnym a Niemcami. Całość dostępna tylko na łamach świątecznego wydania tygodnika "Gazeta Polska"
