Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Kandydat KO przerwał na kilkanaście godzin kampanię, bo był zszokowany. Tymczasem powód był kuriozalny

Sebastian Kościelnik we wtorek oświadczył w mediach społecznościowych, że był zmuszony przerwać kampanię wyborczą, ponieważ dowiedział się czegoś szokującego od pełnomocnika. Można było przypuszczać, że chodzi o sprawę wypadku z kolumną premier Beaty Szydło. Kościelnik został kilka miesięcy temu uznany za winnego. Okazało się, że już w środę po południu kierowca Seicento wrócił do prowadzenia kampanii.

Sebastian Kościelnik, kandydat KO w wyborach do Sejmu
Sebastian Kościelnik, kandydat KO w wyborach do Sejmu
fot. Zbigniew Kaczmarek/Gazeta Polska

Wywołał konsternację...

- Szanowni Państwo, w nawiązaniu do mojego poprzedniego wpisu, jutro opublikuję szczegółowe oświadczenie w sprawie. Także jutro o godzinie 12:30 odbędzie się konferencja prasowa w parku Świętokrzyskim w Warszawie (przy fontannie), podczas której przekażę więcej szczegółów. Bardzo dziękuję za wszystkie wyrazy wsparcia. Do zobaczenia - przekazał we wtorek Sebastian Kościelnik, kandydat KO do Sejmu w okręgu nr 19.

Mogło się wydawać wielu internautom, że sprawa jest poważna, skoro walczący o mandat działacz partii Donalda Tuska na finiszu kampanii rezygnuje z aktywności. Niektórzy jednak mieli podejrzenia, że Kościelnik zamierza przekazać informacje o procesie z Beatą Szydło. Przypomnijmy, że w lutym tego roku zapadł wyrok, w którym Sąd Okręgowy w Krakowie prawomocnie utrzymał wyrok skazujący na kierowcy Seicento za nieumyślne spowodowanie wypadku z kolumną BOR w 2017 roku. Niemal od samego początku Kościelnik mocno zaangażował się politycznie, wspierali go najważniejsi politycy PO, a on sam w końcu został jej członkiem. 

Ale szokujących informacji nie było

Okazało się, że kandydat KO nie ma nic sensacyjnego do powiedzenia. Nie wpłacił nawiązki, zasądzonej przez sąd, na rzecz Caritas wskazanej przez Szydło i oficera BOR, również poszkodowanego w wypadku. Jak tłumaczył, nie znał numeru konta, ponieważ była premier mu nie odpowiedziała w tej kwestii. 

"W konsekwencji – jak można domniemywać – celowego zachowania pani Szydło, na 25 października 2023 roku został wyznaczony termin posiedzenia w Sądzie Rejonowym Poznań – Grunwald i Jeżyce w Poznaniu, w sprawie podjęcia warunkowo umorzonego postępowania karnego, z uwagi na niewykonanie przeze mnie treści orzeczenia Sądu Okręgowego w Krakowie z dnia 27 lutego 2023 roku. Sąd Rejonowy w Poznaniu jest sądem wykonawczym, nadzorującym wykonanie przeze mnie orzeczenia Sądu Okręgowego w Krakowie" - czytamy w tłumaczeniach Kościelnika. 

Po tym, jak Kościelnik nie wpłacił zasądzonych sum na organizacje charytatywne, postanowił zrzucić winę na Szydło. Jednak po "wstrząsających" informacjach, ogłoszonych w środę na specjalnie zwołanej w tym celu konferencji prasowej, kandydat wrócił do kampanii. - Szanowni Państwo, Ta sytuacja tylko pokazała, że to co robimy ma ogromne znaczenie. Czas wyrzucić politykę z wymiaru sprawiedliwości! Przez 6 lat próbowano mnie złamać - nie poddałem się! Teraz również nie składam broni! Wracam z podwójną siłą na szlak wyborczy, bo musimy naprawić Polskę - zapowiedział. 

 

Z kolei Paweł Rybicki, współpracownik Beaty Szydło, pokazał pismo pełnomocnika europoseł PiS do sądu, w którym wnosi o wpłaty na konkretną organizację z danymi do przelewu. 

- Tego Sebastian Kościelnik nie pokazał na swojej konferencji: jego pełnomocnicy otrzymali pismo z wnioskiem prawników Beaty Szydło do sądu o wpłacenie nawiązki na Caritas. Jeśli pan Kościelnik nie zrozumiał tej procedury, to już jego problem - komentował Rybicki. 

 

O mandat z okręgu warszawskiego i pozycji 25 na liście KO będzie piekielnie Kościelnikowi trudno. Pozowanie w rozbitym Seicento w otoczeniu Donalda Tuska i chwalenie się pismami procesowymi mogą nie wystarczyć. 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Sebastian Kościelnik #Koalicja Obywatelska #Beata Szydło #wybory #kampania wyborcza

gie