Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

"Jurny Stefan" wrócił do Platformy! Przypominamy: "31 seks spotkań za 6150 zł" Niesiołowskiego

To na pewno będzie jeden z najgłośniejszych powrotów politycznych ostatnich lat. Stefan Niesiołowski, zwany też "Jurnym Stefanem", jest znów w partii Donalda Tuska. Do Platformy Obywatelskiej wrócił po dziewięciu latach, jak dodano, "nieobecności". Przypominamy z czym ta nieobecność była związana i skąd wzięła się ksywa byłego posła.

Stefan Niesiołowski wraca do PO!
Stefan Niesiołowski wraca do PO!
FB - Hanna Gill Piątek

To już oficjalne! Stefan Niesiołowski po latach wraca do Platformy Obywatelskiej. Przywitała go Hanna Gill-Piątek, była posłanka na Sejm RP. "Łączymy siły dla zwycięstwa Trzaskowskiego" - napisała. I ogłosiła, że Niesiołowski powraca do Platformy po 9 latach nieobecności.

Niesiołowski był jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków PO, a wszystko przez język, jakim się posługiwał, nieprzystający do tytułu "profesora", jakim opisała go posłanka. Głośno było również o seks-skandalu z politykiem w roli głównej, a historie o zarwanej kanapie podczas schadzki to już klasyk internetu.

Zatrzymajmy się jednak przy witającej Niesiołowskiego Hannie Gill-Piątek. - Prawa kobiet były, są i będą moim postulatem. Wszystkie, nie tylko część. Nie uznaję tu żadnego kompromisu - mówiła w 2024 r. Dziś staje w jednym szeregu z Niesiołowskim, co można uznać za prawdziwy chichot losu.

- Stefan Niesiołowski ponownie w PO! Może po rekonstrukcji jakieś stanowisko dostanie w uśmiechniętym rządzie np. wiceminister kultury? - pyta Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy "Gazety Polskiej" i Telewizji Republika.

Przy tej okazji warto przypomnieć tekst, jaki Nisztor opublikował w Gazecie Polskiej w listopadzie 2022 r. Co prawda sąd uniewinnił Niesiołowskiego, twierdząc, że nie doszło do korupcji, ale... potwierdził fakt seks-spotkań. To właśnie wtedy Niesiołowskiego zaczęto nazywać "jurnym Stefanem".


Niesiołowski i prostytutki. Biznesmeni płacili, ale dla sądu to nie korupcja! 31 seks spotkań za 6150 zł, kontrakty na dostawy węgla i fosforytów

Sąd potwierdził, że dwóch biznesmenów opłacało Stefanowi Niesiołowskiemu spotkania z prostytutkami, a on pomagał im w zdobyciu kontraktów w Grupie Azoty. Uznał jednak, że do korupcji nie doszło, bo w kompetencjach polityka nie leżała „żadna sfera” związana z działalnością tego podmiotu. Poza tym robił to jako wieloletni przyjaciel, a nie… poseł. Podstawą uniewinnienia są m.in. orzeczenia Sądu Najwyższego z lat 70. i 80., w tym z okresu stanu wojennego – wynika z uzasadnienia wyroku, do którego dotarła „Gazeta Polska”. 

To jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich polityków. 78-letni dziś Stefan Niesiołowski, działacz opozycji antykomunistycznej, były poseł i senator, przez lata wpływowy polityk Platformy Obywatelskiej, słynął z mocno kontrowersyjnych medialnych wypowiedzi. Jego karierę zakończyła afera korupcyjna, która wybuchła na początku 2019 roku. Wówczas Prokuratura Krajowa skierowała do Sejmu wniosek o uchylenie Niesiołowskiemu immunitetu. Powód? Według śledczych w latach 2013–2015 miał w zamian za finansowanie usług prostytutek pomagać dwóm biznesmenom – Bogdanowi W. i Wojciechowi K. – w zdobywaniu kontraktów w grupie Azoty. Niesiołowski sam zrzekł się immunitetu i wycofał z kandydowania w wyborach parlamentarnych w 2019 roku.

W listopadzie 2020 roku przed Sądem Rejonowym Łódź-Widzew ruszył jego proces (na ławie oskarżonych zasiadała także dwójka biznesmenów). Wyrok zapadł 20 czerwca 2022 roku. Sąd uniewinnił Niesiołowskiego i biznesmenów. Jednak ze względu na wyłączenie jawności procesu, także ustne uzasadnienie wyroku nie zostało upublicznione. Obrońca Niesiołowskiego, adwokat Ryszard Kalisz, były polityk SLD, na swoim koncie na Twitterze napisał tylko, iż sąd „uznał, że wszystkie zarzuty prokuratury są bezpodstawne”. „Gazeta Polska” dotarła do liczącego 50 stron pisemnego uzasadnienia wyroku uniewinniającego byłego polityka PO. Wynika z niego, że sąd potwierdził, iż dwóch biznesmenów opłacało spotkania Niesiołowskiego z prostytutkami, a on pomagał im w zdobywaniu kontraktów w Grupie Azoty. Uznał jednak, że nie była to korupcja. Powód? Według sądu polityk pomagał przedsiębiorcom jako ich wieloletni przyjaciel, a nie poseł na Sejm RP. W ocenie sądu nie można było połączyć jego statusu parlamentarzysty ze wspieraniem interesów Bogdana W. i Wojciecha K., bo „jakakolwiek sfera” z działalnością Grupy Azoty nie leżała w jego kompetencjach. Podstawą takiej interpretacji są m.in. orzeczenia Sądu Najwyższego z lat… 70. i 80. Prokuratura złożyła apelację. Domaga się ponownego procesu byłego polityka PO.

Tajna operacja CBA: „Safona 2”

Problemy Niesiołowskiego rozpoczęły się od Marcina D., członka gangu handlującego narkotykami. Sprawę w maju 2012 roku ujawniła „Gazeta Polska Codziennie”. D. zeznał, że poznany przez niego w areszcie biznesmen miał rzekomo organizować i opłacać dla Niesiołowskiego prostytutki w zamian za pomoc w uzyskaniu pozytywnych decyzji pod budowę apartamentowca. Kilka miesięcy po publikacji „GPC” Centralne Biuro Antykorupcyjne kierowane przez Pawła Wojtunika rozpoczęło tajną operację o kryptonimie „Safona 2”. Zaczęto wówczas rozpracowywać niektórych łódzkich biznesmenów, mających korumpować ważnych urzędników państwowych. Materiały z tej operacji 31 grudnia 2015 roku CBA przekazało prokuraturze, która na tej podstawie wszczęła śledztwo. Zarzuty usłyszeli Bogdan W., Wojciech K. i Niesiołowski, który sam zrzekł się immunitetu. Według śledczych, polityk w latach 2013–2015 miał korzystać z usług prostytutek opłacanych przez obydwu biznesmenów. W sumie miało dojść do przynajmniej 31 takich spotkań. Ich kosz wyniósł 6150 zł. Kluczowymi dowodami okazały się m.in. podsłuchy rozmów telefonicznych. Biznesmeni – jak ujawnił „Super Express” – nazywają w nich Niesiołowskiego „jurnym Stefanem” i wskazują, że podczas jednego ze spotkań zarwał łóżko i teraz musi korzystać z kanapy. „To jest podłość. Co to w ogóle jest za pytanie! To wymaga jakiejś rozmowy, uzasadnienia. Nie będę tą drogą dyskutował z CBA i prokuraturą. Oni to spreparowali” – komentował wówczas sprawę sam Niesiołowski.

Świadek: „Niesiołowski miał znaczenie w PO”

Według śledczych, w zamian za opłacane usługi seksualne polityk miał wspierać interesy W. i K. Z materiałów sprawy wynika, że Niesiołowski na prośbę biznesmenów miał pomóc firmie Zakłady Przeróbki Mechanicznej Węgla „Pol-Carbon” zawrzeć w latach 2014–2015 opiewające na ponad 4,8 mln zł kontrakty na dostawę w sumie około 17 tys. ton węgla do Zakładów Azotowych Police, wchodzących w skład Grupy Azoty. Było to 0,4 proc. zapotrzebowania na ten surowiec tego przedsiębiorstwa. Polityk – jak twierdzą śledczy – miał też pomóc biznesmenom w zawarciu przez wskazane przez nich podmioty umowy na dostawy do Polic 25 tys. ton fosforytów. Kontrakt opiewał na 2,1 mln dolarów. Nie został jednak ostatecznie zrealizowany. W tym czasie na czele zakładów w Policach stał dobry znajomy Niesiołowskiego, Krzysztof Jałosiński. To właśnie do niego dzwonił polityk, chcąc pomóc w zawarciu kontraktów z podmiotami wskazanymi przez biznesmenów. Oprócz tego Niesiołowski – jak wynika z treści zarzutów – miał też na prośbę K. doprowadzić do zatrudnienia wskazanej osoby w łódzkim Ratuszu, kierowanym przez jego partyjną koleżankę Hannę Zdanowską.

Pomagał jako kolega, nie poseł na Sejm RP

Po ponad półtora roku procesu sędzia Katarzyna Trafisz uniewinniła jednak wszystkich oskarżonych. „Stan faktyczny w niniejszej sprawie jest w zasadniczej części bezsporny. (…) Istota niniejszej sprawy tkwi w odpowiedniej subsumcji poczynionych ustaleń pod normy prawa karnego, która w przekonaniu sądu prowadzić musi do wniosku o braku znamion zabronionych w zarzucanym wszystkim oskarżonym zachowaniu” – czytamy w uzasadnieniu wyroku uniewinniającego Niesiołowskiego. Według sądu, wspieranie interesów biznesmenów przez polityka nie miało związku z finansowaniem mu przez nich usług seksualnych. Miały to być przyjacielskie przysługi wyświadczane sobie wzajemnie przez znającą się od lat grupę osób. „(…) Znajomość wszystkich oskarżonych trwała już w czasie wiele lat poprzedzającym okres objęty zarzutem, trudno zatem także przypuszczać, by dopiero w tym czasie oskarżeni zaczęli wykonywać na rzecz S. Niesiołowskiego przysługi tego rodzaju” – uznał sąd, który stwierdził, że działania Niesiołowskiego wspierające interesy biznesmenów nie wiązały się też z wykorzystywaniem do tego statusu posła. Z uzasadnienia wynika, że zgodnie z przepisami ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora w zakresie obowiązków Niesiołowskiego nie znajdowało się „ani zawieranie umów pracy w Urzędzie Miasta Łodzi, ani zawieranie transakcji przez Grupę Azoty ZCH Police SA, ani w ogóle sfera działalności tych podmiotów nie leżała w żadnym razie w sferze kompetencji oskarżonego jako funkcjonariusza publicznego, ani w związku z nimi”. To nie wszystko. „(…) [korzyści] wręczane były dlatego, że oskarżeni wiedzieli, iż S. Niesiołowski zna określone osoby, nie zaś dlatego, że jest posłem na Sejm RP. (…) Oskarżony nie miał żadnej możliwości sprawczej doprowadzić do zawarcia ww. umów ani nie leżało to w ogóle w jego kompetencjach, ani nie ma podstaw twierdzić, że zachowaniem swoim mógł faktycznie do ich zawarcia sprawczo doprowadzić” – czytamy w uzasadnieniu wyroku. 

Uniewinnienie na podstawie orzecznictwa PRL

Podstawą korzystnej dla Niesiołowskiego interpretacji przepisów przez łódzki sąd były m.in. wyroki Sądu Najwyższego z lat 70. i 80. W tym czasie obowiązywał w Polsce Kodeks karny autorstwa Igora Andrejewa. To stalinowski sędzia, który w 1952 roku zatwierdził wyrok śmierci na gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”, polskiego patriotę, jednego z szefów Armii Krajowej walczącej z nazistowskimi Niemcami, po zakończeniu II wojny światowej działającym w konspiracji przeciwko sowieckiej okupacji.

Jeden z wyroków, na który powołał się w uzasadnieniu łódzki sąd, zapadł 29 stycznia 1982 roku, w okresie stanu wojennego! Dotyczył kierownika Urzędu Stanu Cywilnego, który za dodatkowe wynagrodzenie od jednego z fotografów informował go o terminach ślubu, umożliwił przechowywanie sprzętu fotograficznego w urzędzie, a także pomagał w ustawianiu uczestników ceremonii podczas wykonywania zdjęć. Według SN, nie była to korupcja, bo usługi na rzecz fotografa nie wiązały się z pełnieniem przez urzędnika funkcji publicznej. To nie wszystko. Sąd w ostatniej części uzasadnienia podał w wątpliwość, czy materiały z operacji „Safona 2” mogły być wykorzystane przez śledczych. „Prawidłowa ocena wynikającego z materiałów operacyjnych stanu faktycznego powinna była bowiem doprowadzić do stwierdzenia braku znamion czynów zabronionych pozostających w zakresie działania CBA, następnie zaś do ich zniszczenia” – czytamy w uzasadnieniu.

Realizacja żądań polityka „uciążliwa”

Prokuratura nie zgadza się z decyzją sądu. 17 października 2022 roku złożyła apelację od wyroku. Twierdzi, że sąd wybiórczo potraktował materiał dowodowy, pomijając istotne dowody przemawiające na niekorzyść oskarżonych. „(…) całkowite pominięcie przed Sądem unormowań regulujących zakres uprawnień i obowiązków posła na Sejm RP przede wszystkim poza Sejmem, przy jednoczesnym nadmiernym, o ile nie wyłącznym akcentowaniu uprawnień związanych z funkcjonowaniem w Sejmie, stanowiło istotne i rażące naruszenie przepisów prawa, mające istotny wpływ na treść rozstrzygnięcia” – czytamy w treści złożonej apelacji, do której dotarła „Gazeta Polska”. Śledczy zwrócili uwagę, że działania wspierające W. i K. Niesiołowski miał podejmować także z biura poselskiego, a jedną z rozmów z prezesem zakładów w Policach w sprawie kontraktów prowadził w drodze na posiedzenie Sejmu. „[materiał dowodowy] w sposób wyraźny i jednoznaczny wskazuje, iż niemal każdorazowe zwrócenie się przez Bogdana W. oraz Wojciecha K. do Stefana Niesiołowskiego o interwencję związane było z oczekiwaniem, z jego strony, a nawet z żądaniem zorganizowania i opłacenia spotkania z kobietami trudniącymi się prostytucją, formułowanym w sposób stanowczy, a niekiedy wyrażany w sposób zawoalowany. Realizacja tych żądań stanowiła dla Bogdana W. I Wojciecha K. uciążliwość zarówno czasową, jak i finansową” – czytamy w apelacji. Śledczy podkreślili również, że sąd nie ustalił, dlaczego obydwaj biznesmeni finansowali Niesiołowskiemu spotkania z prostytutkami. 

Wyrok w tej sprawie został utrzymany w mocy przez sąd drugiej instancji i jest już prawomocny.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Stefan Niesiołowski #Platforma Obywatelska

km