PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

„GPC”: Leszczyna kosztem pacjentów chce skracać kolejki do lekarzy. „Uwsteczniają Polskę"

Od drugiego kwartału pacjenci, którzy już raz dostali skierowanie do lekarza specjalisty, mogą mieć kłopoty z kolejnym. Szefowa resortu zdrowia zapowiedziała wprowadzenie „pewnej zasady degresji”, zgodnie z którą przychodnie mają być karane finansowo, jeśli kierują tych samych pacjentów do specjalistów zbyt często. – To rozwiązanie nie skróci kolejek do lekarzy, wręcz przeciwnie – a jeśli skróci, to tylko dlatego, że Polacy całkowicie przestaną się do lekarzy zapisywać, bo przestaną całkowicie wierzyć w to, że dożyją terminu wizyty – mówi Katarzyna Sójka.

Izabela Leszczyna
Izabela Leszczyna
Tomasz Jędrzejowski - Gazeta Polska

Leszczyna wprowadza "reformę"

W wywiadzie dla TVN24 minister Izabela Leszczyna zapowiedziała wprowadzenie „pewnej zasady degresji” od drugiego kwartału tego roku. – Ma ona polegać na wyliczeniu mediany pacjentów tzw. pierwszorazowych w całej Polsce i porównywaniu jej ze statystykami w poszczególnych przychodniach. – Wszyscy ci, którzy osiągają tę medianę, są jakby bezpieczni. Natomiast ci, którzy są poniżej, mówimy: dostajecie trzy miesiące na to, żeby zwiększyć liczbę pacjentów pierwszorazowych. Jeśli nie zwiększycie (...), to będziecie dostawać mniej za każdą wizytę pacjenta – wyjaśniała w TVN Leszczyna.

Jej zdaniem to rozwiązanie ma skrócić kolejki do lekarzy specjalistów. Przychodnie mają częściej kierować pacjentów po diagnozie do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej lub bezpośrednio do szpitala. – Lekarz rodzinny to jest lekarz, który potrafi holistycznie zadbać o pacjenta – mówiła Leszczyna w TVN.

Minister oderwana od realiów

Lekarze rodzinni, z którymi rozmawiała „Codzienna”, uważają to rozwiązanie za oderwane od realiów, ponieważ oni w swoich gabinetach rzadko dysponują aparaturą pozwalającą dokonać głębszej diagnozy (np. USG, echo serca), a po pierwszej wizycie u specjalisty z reguły konieczne są kolejne badania i kontrole procesu leczenia. Zwiększenie więc liczby skierowań do specjalisty po raz pierwszy i tak zaowocuje większą liczbą wizyt u specjalistów po raz kolejny. Potwierdza to praktykująca lekarka Katarzyna Sójka, posłanka PiS, minister zdrowia w drugim rządzie Morawieckiego.

– Pani Leszczyna, jak cały rząd Tuska, uwstecznia Polskę i po raz kolejny pokazuje, że nie zna systemu ochrony zdrowia na poziomie podstawowym, a co dopiero mówiąc o pozycji regulatora

– mówi Sójka.

I przypomina, że obecna minister próbuje ograniczać coś, co wprowadził rząd premiera Morawieckiego, mając na uwadze zwiększanie dostępności do usług medycznych. Od 1 lipca 2021 r. placówki medyczne dostały gwarancję, że otrzymają wynagrodzenie za każde udzielone świadczenie w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej (AOS), co jest finansową zachętą do zwiększania liczby udzielanych porad pacjentom. W założeniu wprowadzenia tego mechanizmu przez rząd Morawieckiego było zwiększenie liczby wykonywanych świadczeń tego rodzaju (porad u specjalistów) i miało przełożyć się na poprawę dostępności do lekarzy, a w konsekwencji szybsze uruchomienie procesu leczenia, co zmniejszy także liczbę powikłań i odciąży system.

Przychodnie będą karane

Jeśli tak się nie stało i poradnie specjalistyczne odnotowały wzrost udzielanych porad, to znaczy, że pacjenci dotychczas mieli niepełny dostęp do takich świadczeń. Oznacza to, że wręcz przeciwnie do tego, co mówi pani Leszczyna – trzeba zwiększać możliwości przyjmowania pacjentów do specjalistów. Ta zmiana, którą zapowiada minister zdrowia, spowoduje coś dokładnie odwrotnego – odpływ liczby placówek udzielających świadczenia AOS oraz znaczący spadek udzielanych porad. Oczywiście minister Leszczyna robi to z powodów nie tylko politycznych, ale także dlatego, że szuka wszędzie oszczędności, bo nie potrafi zarządzać – kosztem zdrowia Polek i Polaków – mówi Katarzyna Sójka i podkreśla, że jeśli rząd Tuska wprowadzi takie reperkusje, które zapowiada Leszczyna, to nie będzie to nic innego jak karanie placówek medycznych za to, że mają za mało pacjentów.

Rząd Tuska, tak bardzo jawiący się na liberalny, demokratyczny i wolnościowy, wprowadza kary, regulacje o charakterze segregacji na lepszych i gorszych – nie tylko w kontekście placówek, ale także pacjentów. To jest kreowanie „wyścigu szczurów” wśród podmiotów medycznych. Proszę zwrócić uwagę, że wciąż w Polsce istnieją tzw. białe plamy dostępu do niektórych świadczeń, zazwyczaj na terenach wiejskich, i na pewno będą przypadki na mapie Polski, gdzie minister Leszczyna doprowadzi do wycofania się niektórych podmiotów ze świadczenia usług specjalistów, odbierając pacjentom szanse na leczenie i diagnostykę. To rozwiązanie nie skróci kolejek do lekarzy, wręcz przeciwnie – a jeśli skróci, to tylko dlatego, że Polacy całkowicie przestaną się do lekarzy zapisywać, bo przestaną całkowicie wierzyć w to, że dożyją terminu wizyty. 

Kolejki rosną, pieniędzy brak

Opublikowany najnowszy Barometr WHC pokazuje, że do lekarzy w 2024 r. czekaliśmy średnio 4,2 miesiąca. To rekordowy wynik od 2012 r.! Na przestrzeni lat w związku z dostępnością coraz większej liczby świadczeń oraz potrzeb pacjentów ten czas dostępności do lekarzy stale się wydłużał, ale dopiero w ubiegłym roku wystrzelił, przekraczając barierę czterech miesięcy. Dla porównania w 2023 r. było to 3,5 miesiąca, w 2022 r. 3,6, a w 2021 r. 3,4 miesiąca. Są to dane uśrednione. W przypadku określonych specjalizacji czas oczekiwania pacjentów potrafi przekroczyć rok. Tak np. na wizytę u angiologa trzeba czekać 13,9 miesiąca. Do endokrynologa – 12,1 miesiąca, a do chirurga naczyniowego – 11,6 miesiąca.

W 2024 r. dziura w finansach systemu liczona na kilkanaście miliardów złotych spowodowała przesuwanie pacjentów w kolejkach do specjalistów, odwoływanie zabiegów i zamykanie oddziałów w szpitalach. Wstrzymało przyjęcia 91 placówek, przy czym jako główny powód resort zdrowia podawał brak personelu. Jednak brak personelu wynikał z niemożności realizowania należności wobec personelu przez szpitale. Już w fazie planowania budżetu na ten rok wiadomo, że zabraknie pieniędzy, co zdaniem posła Janusza Cieszyńskiego, wiceministra zdrowia w rządzie Morawieckiego, oznacza powtórzenie się sytuacji w 2025 r. Tym bardziej że resort finansów naciska na cięcia i do dziś nie zaakceptował planu finansowego NFZ na ten rok. – Brak akceptacji dla propozycji Leszczyny pokazuje, że wsparcie jej ze strony jej obozu było jedynie na pokaz, a faktycznie tego wsparcia nie posiada – mówi Cieszyński.

Czytaj więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie"!

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie, niezalezna.pl

#Izabela Leszczyna #ochrona zdrowia #koalicja 13 grudnia

Jarosław Molga