Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Gęba antypolskiej rozróby. Witold Gadowski o Giertychu i antypolskim smrodku

Roman Giertych trzęsie łódką, licząc na to, że na tyle ją rozchybocze, aby przejść do gry o wysforowanie się na czoło Platformy Obywatelskiej i zastąpienie na nim samego Donalda Tuska. Nie gra – co przychodzi mu z żalem – na razie na samego siebie, a na swojego kompana – Radosława Sikorskiego.

Giertych korzysta więc z luźnej smyczy, na jakiej trzymał go do tej pory Tusk. Tak jednak splątał jej zwoje i ponaciągał, że teraz zyskuje całkiem autonomiczną pozycję. Chce wywindować swego kumpla z Chobielina, aby jako jego przyboczny – po raz kolejny –zaatakować stołek ministra sprawiedliwości, który pozwoliłby mu nie tylko ukryć własne machinacje, lecz przede wszystkim zemścić się na realnych i urojonych przeciwnikach.

Roman Giertych dziedziczy dziwaczną mania grandiosa po swoich przodkach – mało poczytalnym dziadku Jędrzeju i ojcu, doradcy Jaruzelskiego. Sam uczył się rodzinnego fachu, budując onegdaj sztaby wyborcze gen. Tadeusza Wileckiego, który miał kandydować na urząd prezydenta RP. 

Dziś Giertych już wie, że pozostała mu jedynie droga narastającej wścieklizny, którą chce zarazić jak najszersze grono publiczności. Liczy na wspomaganie ze strony zawsze wspierającego go Jana Pińskiego (wszak to Giertych wprowadził tego pozbawionego kwalifikacji człowieka od razu na kierownicze stanowiska w TVP) i zebranej wokół Pińskiego czeredki egzotycznych i mniej lub bardziej skompromitowanych klakierów. Razem tworzą zespół, z którym trudno się polemizuje, bowiem nie stroni od wymyślonych zarzutów, inwektyw i przaśnego chamstwa. 

Słowem, Giertychów od dawna otacza pewien smrodek, ale w przypadku Romana Giertycha to już istny swąd mający bardzo antypolskie cechy. Giertych nie jest jednak tak mało inteligentny, jak mogłoby się – na pierwszy rzut oka – wydawać. On dobrze wie, do czego zdąża, i czyni to metodycznie, nie zważając na bezczelny i niszczący dla polskiego państwa charakter swoich akcji. 

Teraz decyduje się przyszły kształt polskiej suwerenności i właśnie nie kto inny jak Giertych podjął się akcji, która ma szanse polskie państwo pogrzebać.

Tak – prymitywnie i bezwzględnie – podsyca emocje oparte na irracjonalnych przesłankach, aby naprzeciw siebie stanęły dwie strony naszego społeczeństwa i ostro wzięły się za łby. 

Stańmy jednak drobinę dalej i zadajmy sobie pytanie: dlaczego teraz wszczynana jest ta szynkarska awantura?

Otóż Polska ma stracić wszelkie szanse na stanie się liderem Europy Środkowej i tym samym przeciwstawienie się niemieckim urojeniom wielkościowym.

Silna i niepodległa Polska to wielki kłopot dla słabnących społecznie i gospodarczo Niemiec. Niemieckie służby chcą więc za wszelką cenę Polskę skłócić i tym samym osłabić. Wynika to także z potajemnie prowadzonych przez niemieckich wysłanników negocjacji z Rosją, które mają wyłonić kształt Europy po zakończeniu wojny na Ukrainie. Roman Giertych spada więc Niemcom jak z… piekła i nieważne, czy pełni on swą rolę świadomie, czy też jest umiejętnie wykorzystywanym w tej grze głupcem, który choruje na przerost ego.

Przypadek Giertycha pokazuje, jak łatwo wszcząć w Polsce niszczącą awanturę, gdy posiada się przychylność niemieckich mediów i postkomunistycznej tłuszczy, która pozuje na państwową elitę.

Kwestionowanie wyniku demokratycznych wyborów jest dziełem szajki, która dobrze wie, o co walczy. Zburzenie demokratycznego obyczaju, wykrzywienie logiki i doprowadzenie do sytuacji, gdy każdy organ państwa może być dowolnie zakwestionowany, jest działalnością tak bezczelną, że… aż – jak się okazuje – skuteczną. Giertych tym samym – bez względu na swoje motywacje – zapisuje się w polskiej historii jako kolejne wcielenie antypolskiego pieniacza, gęba, która już tyle razy niszczyła nasze szanse w dziejach.

Źródło: Gazeta Polska