- Mnie się to bardzo nie podoba, bo ja jestem zawsze Für Deutschland, natürlich. (…) To sprzeczne z ordnung jest i łamanie praworządności! Scheisse! - czytamy w liście prezesa Związku Pracodawców Polskich (ZPP) Cezarego Kaźmierczaka do szefa T-Mobile Polska S.A. Andreasa Maierhofera, którego firma żąda milionowej nawiązki i przeprosin za publikację dot. płacenia podatku dochodowego przez zagraniczne korporacje. List prezesa ZPP brzmi jak satyra, ale problem związany z niepłaceniem w Polsce podatku CIT przez międzynarodowych gigantów jest poważny. W wywiadzie dla Niezalezna.pl, opublikowanym blisko rok temu, zwracał na to uwagę były wiceminister finansów (odpowiedzialny m.in. za wprowadzenie w Polsce podatku VAT i akcyzy) prof. dr hab. Witold Modzelewski.
Związek Pracodawców Polskich, jak nazwa wskazuje, zabiega (czy jak kto woli lobbuje) o korzystne dla rodzimych przedsiębiorców rozwiązania prawne, w tym podatkowe. Cel ten realizuje m.in. poprzez eksperckie publikacje, które następnie są szeroko kolportowane i omawiane w mediach.
W ostatnim czasie, dużym echem odbiły się dwa raporty ZPP, które dotyczyły sprawiedliwego płacenia podatków przez wszystkie podmioty obecne na polskim rynku. Pierwszy z nich, opublikowany w sierpniu ub.r. pt. „Francuskie firmy w Polsce” (TUTAJ LINK DO RAPORTU) pokazał zatrważającą skalę unikania opodatkowania przez zagraniczne (w tym wypadku głównie francuskie) korporacje. Z raportu wynikało, że przy wielomiliardowych obrotach, skala płaconego przez nie podatku CIT oscyluje w granicach od 0,004 do ok. 1,3 proc. przychodów.
Grafika przedstawia zestawienie przychodów francuskich spółek do zapłaconego w Polsce podatku CIT w latach 2015-2019 | Źródło: https://www.gov.pl/web/finanse/indywidualne-dane-podatnikow-cit
Kolejny raport dotykający tej kwestii m.in. w kontekście rozwiązań podatkowych Polskiego Ładu, ZPP upubliczniło w listopadzie ub.r. Dokument pt. „Księga wstydu ministerstwa finansów – dyskryminacja podatkowa polskich firm” (TUTAJ LINK DO RAPORTU) wśród wielu innych, pokazał zestawienie przychodów, zysków i podatku CIT za lata 2016-2020 niemieckiego operatora sieci komórkowej T-Mobile Polska, z którego wynika, że firma ta od 1 stycznia 2016 r. do 31 grudnia 2020 r. odprowadziła 30,801 zł podatku CIT, co stanowi 0,0001 proc. jej przychodów w w/w okresie.
Grafika przedstawia zestawienie przychodów do zapłaconego w Polsce podatku CIT w latach 2016-2020 (w PLN) | ZPP
Grafika przedstawia zestawienie przychodów, zysków i podatku CIT za lata 2016-2020 (w PLN) T-Mobile Polska SA | ZPP.
Wg autorów raportów, skutecznym rozwiązaniem tego problemu może być wprowadzenie minimalnej stawki podatku CIT w wysokości 1,0% od przychodów osiąganych w danym roku podatkowym.
10 stycznia T-Mobile Polska zakwestionował wyliczenia ZPP, publikując specjalne oświadczenie (TUTAJ LINK DO OŚWIADCZENIA), wzywając ponadto Związek do „natychmiastowego zaprzestania naruszania dóbr osobistych m.in. renomy T-Mobile Polska S.A.” oraz zdjęcia raportu ze strony internetowej Związku, „bądź usunięcia z niego wszelkich informacji dot. T – Mobile Polska S.A.”, przeprosin oraz „zapłaty, w terminie 7 dni od doręczenia wezwania, kwoty 1 000 000 zł na rzecz fundacji Warszawskie Hospicjum Dla Dzieci”.
- W 2021 zapłaciliśmy 137 mln zł podatku CIT. W 2016 za 4 mld zł kupiliśmy częstotliwości, które jako koszt rozliczaliśmy przez 5 lat zgodnie z prawem - argumentuje T-Mobile Polska S.A., podkreślając, „nierzetelność” z jaką zdaniem niemieckiej firmy ZPP opisuje płacenie przez nią podatków.
W 2021 zapłaciliśmy 137 mln zł podatku CIT. W 2016 za 4 mld zł kupiliśmy częstotliwości, które jako koszt rozliczaliśmy przez 5 lat zgodnie z prawem. Wobec nierzetelnego sposobu, w jaki ZPP opisuje płacenie przez nas podatków, wydaliśmy oświadczenie: https://t.co/27FIx44gBe
— T-Mobile Polska (@TMobilePolska) January 25, 2022
Warto tu zauważyć, że w konkluzjach raportu ZPP nie wskazuje na łamanie prawa przez zagraniczne korporacje, lecz w oparciu o konkretne przykłady stara się o jego zmianę.
Szef Związku Pracodawców Polskich Cezary Kaźmierczak wystosował w czwartek list do prezesa zarządu T-Mobile Polska S.A. Andreasa Maierhofera w którym odnosi się w dość oryginalny sposób do argumentacji firmy zawartej w jej oświadczeniu, a także żądań zawartych w wezwaniu do przeprosin i zapłaty 1 mln zł na rzecz fundacji Warszawskie Hospicjum Dla Dzieci.
- Guten Morgen! Ja otrzymać od Wasz geschäft pismo z żądaniem żeby schnelle Wam płacić 1 milion złote! Wasz geschäft chce też ode mnie, żebym schnelle sciagnął z moja strona internetowa informacje, że Wasz geschäft od sprzedaż 43 miliard zlote za 5 lat razem płacić 30 tysiąc zlote Körperschaftssteuer (CIT).
- rozpoczyna list Kaźmierczak, a następnie wskazuje źródło informacji zamieszczonych w raporcie ZPP, którym - jak twierdzi - jest ministerstwo finansów.
- Mnie się to bardzo nie podoba, bo ja jestem zawsze Für Deutschland, natürlich. „U mnie jest z tego powodu głowaból, znaczy kopfschmerz”. Ja w tej sprawie się poskarżę do do Die Vereinten Nationen i Herr Putin. Zatem przekierowuje pismo Wasz geschäft na Herr Kościński, jako richtigen adressaten
- drwi Kaźmierczak, a następnie nawiązuje do tzw. łamania praworządności. - To sprzeczne z ordnung jest i łamanie praworządności! Scheisse! Ale tak między nami, Herr Maierhofer… tylko 30 tysięcy podatku… za 5 lat… Mizeria i bida jak w DDR. Na waciki nie starczy! – czytamy. (Cały list do przeczytania TUTAJ)
List prezesa ZPP jest utrzymany w formule satyrycznej, ale problem związany z niepłaceniem w Polsce podatku dochodowego przez zagranicznych rynkowych gigantów jest bardzo poważny. W wywiadzie dla Niezalezna.pl, opublikowanym niemal rok temu, zwracał na to uwagę były wiceminister finansów (odpowiedzialny m.in. za wprowadzenie w Polsce podatku VAT i akcyzy) prof. dr hab. Witold Modzelewski.
- Zajmuję się tymi sprawami i piszę o tym ponad czterdzieści lat i nie muszę sobie „posypywać głowy popiołem”, mówiąc, że dopiero teraz dostrzegłem ten problem, przedtem był to temat wręcz „wyklęty”. Podatki są „towarem” i można sobie kupić niepłacenie podatków. Oszustwa księgowe nazwano kreatywną księgowością albo optymalizacją podatkową. Oczywiste jest również, że nie ma czegoś takiego jak uczciwa kreatywna księgowość i legalna optymalizacja podatkowa
- wskazywał ekspert.
Podkreślił, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat „dążono do zatarcia różnicy między oszustwem podatkowym, a uczciwym obniżaniem opodatkowania”, czego efektem było powstanie anglosaskiego rynku biznesu podatkowego i tzw. „andersenizacja podatków”. (Pojęcie to pochodzi od firmy doradczej „Artur Andersen”, która w 90-tych latach poległa na oszustwach księgowych w USA)
- Cały ten biznes oferuje strukturom ponadpaństwowym różnego rodzaju „wynalazki” mające na celu ucieczkę od opodatkowania. Jednak szwindle podatkowe nie w każdym kraju mają takie samo przyzwolenie. W wielu krajach jest tak - nie chcę ich oczywiście idealizować – że niepłacenie podatków jest uznawane za grzech nawet śmiertelny, za czyn bezspornie moralnie potępiany. Tam obowiązek płacenia podatków wywodzony jest wręcz z Ewangelii, w myśl zasady -„oddajcie Cesarzowi, co cesarskie”
– tłumaczył Modzelewski.
Wyraził opinię, że „totalne przyzwolenie na tego rodzaju działanie, zwłaszcza w takich państwach małych, na obrzeżach Zachodu” jest cechą liberalnej demokracji. - Uważa się, że kraje te mają się dostosować do wymogów wolnego rynku, pojmowanego tak, że muszą one tolerować niepłacenie podatków przez tych, którzy umieją to sobie załatwić. To się nasiliło od naszego „unio wstąpienia”, wcześniej tego nie było; w latach 90-tych tego typu działalność jeszcze nie miała takiej skali – wyjaśniał, nawiązując bezpośrednio m.in. do sytuacji w Polsce.
- Mamy tutaj wieloletnie zaniedbania, nie staraliśmy się temu przeciwdziałać. To nie jest proste, a przeciwnik jest potężny i nie chce płacić podatków w takich małych państwach, zwłaszcza „nowej Europy”, które uważa za takie swoje „półkolonie”. Dziesiątki razy, kiedy pisałem na te tematy spotykałem się z groźbami i próbami zastraszeń. Tu chodzi o ogromne pieniądze za darmo, bez nakładów, to są miliardy
- ocenił były wiceszef resortu finansów.
Jako skuteczne rozwiązanie problemu, proponował (podobnie jak obecnie Związek Pracodawców Polskich) wprowadzenie podatku obrotowego, czyli od przychodów. - Skoro nie dajemy sobie rady z ucieczką od opodatkowania w podatkach dochodowych (np. podmiot ma obrotów 10 mld zł, a z tego kwota płaconego podatku dochodowego wynosi np. 0,5 proc, albo nawet jeszcze mniej) to takim paliatywem mogą tu być podatki typu obrotowego. Taka jest współczesna filozofia i trudno jej odmówić racjonalności, bo przecież konkurenci tych podmiotów, polskie firmy nie płacą 0,5 proc. od przychodów podatku dochodowego tylko ok. 9 proc. – postulował prof. Modzelewski.