Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

"Dużo będzie tego krzyku". Karnkowski: Dwie drużyny, „Reset” i strach

Znamy już mniej więcej skład drużyny Tuska, poznaliśmy też skład drużyny przeciwnej. I nie mówię tu o listach PiS, a o komisji do spraw badania rosyjskich wpływów, którą opozycja i media chcą sprowadzić do roli narzędzia politycznej nagonki na lidera Platformy. Cóż, PiS w ustawie i założeniach rzecz sformułował trochę inaczej, a jednak nożyce odezwały się, jeszcze zanim nawet uderzono w stół - wystarczył pierwszy ruch ręką.

Donald Tusk i jego rząd
Donald Tusk i jego rząd
Tomasz Adamowicz/Gazeta Polska

Oglądając kolejne odcinki „Resetu” widzimy jednak, że ta maskowana troską o standardy i demokrację obawa jest mocno uzasadniona. Na rządy Platformy Obywatelskiej Rosjanie mieli wpływ dość przemożny, co skutkowało całą serią samoupokorzeń przedstawicieli państwa polskiego. Powiedzmy więcej, choć nie jest łatwo to powiedzieć – w tak słabych, podlizujących się (bardziej adekwatny byłby tu inny zwrot, ale mimo wszystko go nie użyję) postsowieckim bandziorom politykach - upokorzono nie tylko ich samych, lecz państwo polskie, którego w danym momencie, na naszego kraju nieszczęście byli przedstawicielami.  

Wracają wspomnienia z 10 IV 

Paweł Graś, przepraszający rosyjskie służby, Donald Tusk z całą uległością powielający rosyjskie narracje i autoryzujący de facto rytualną zemstę na wrogach moskiewskiej bezpieki, maskowanej pod postacią pośpiechu i bałaganu, Ewa Kopacz, płaszcząca się na wspólnej konferencji i świetnie bawiąca się przy kawce w prosektorium, pełnym szczątków polskich ofiar... Pisać o tym trudno, oglądać to trudno, żyć z tym trudno, gdy wspomnienia z 10 kwietnia i kolejnych dni wracają. Czy to tylko jakiś paraliż hipnotyzowanej ofiary, czy pogarda elity dla żywych i umarłych, a może jest w tym jakieś drugie dno? 

Komisja ds. rosyjskich wpływów uzupełni obraz

Serial „Reset” na wiele odpowiedział, chyba najpełniej formułując oskarżenie, które wcześniej już przecież wybrzmiewało w filmach Ewy Stankiewicz i Joanny Lichockiej - w książkach, reportażach, wywiadach na temat katastrofy smoleńskiej. Komisja ds. rosyjskich wpływów dotrzeć może jednak głębiej, a jej skład gwarantuje najwyższą jakość i naukową uczciwość prac.

Stąd już nawet nie strach, a przerażenie, skargi do KE przypominające pamiętne „Panie prezydencie, niech nas pan ratuje”, wypowiedziane przez Tomasza Lisa do Lecha Wałęsy 4 czerwca 1992 r. Stąd groźby odpowiedzialności karnej wobec uczestników prac czy zarzuty niekonstytucjonalności, do których nie trzeba TK, wystarczy prawniczka jednej z warszawskich uczelni, żona PZPR-owskiego profesora prawa.

Dużo będzie tego krzyku, lecz na pewno nie zagłuszy on tych oślizgłych, tchórzliwych komunikatów z wiosny 2010 roku. I tej niezapomnianej syreny z 10 kwietnia. 

 



Źródło: niezalezna.pl

#komisja ds. rosyjskich wpływów #reset #TVP #Rosja #Donald Tusk #Smoleńsk #Katastrofa smoleńska

Krzysztof Karnkowski