Dopłaty do leczenia dla pacjentów? Polacy mówią "NIE" pomysłowi "ministry" Tuska [ZOBACZ]

Dramat w służbie zdrowia. Wprowadzą obowiązkowe dopłaty dla pacjentów? 

Sytuacja w służbie zdrowia w Polsce pod rządami koalicji 13 grudnia jest dramatyczna. Z informacji przedstawionych przez Związek Powiatów Polskich wynika, że na koniec listopada 2025 roku łączna kwota nieuregulowanych nadwykonań szpitali powiatowych za lata 2023-2025 przekroczyła 22 mld zł. Narodowy Fundusz Zdrowia rozlicza wyłącznie świadczenia objęte ryczałtem, natomiast usługi wykonane ponad ustalone limity nie są finansowane. W konsekwencji wiele placówek medycznych znalazło się w bardzo trudnej sytuacji finansowej, zagrażającej ich bieżącemu funkcjonowaniu.

ZOBACZ PODOBNE

Prezes lekarzy rodzinnych o cięciach w NFZ: działanie zupełnie niezrozumiałe, którego nie da się obronić

Była minister zdrowia i obecna posłanka PiS Katarzyna Sójka na początku grudnia ujawniła treść pisma Ministerstwa Zdrowia skierowanego do szefa resortu finansów. Dokument wskazuje, że planowane na przyszły rok ograniczenia w budżecie NFZ mają wynieść 10,3 mld zł. Redukcje mają objąć m.in. dostęp do badań obrazowych, ponowne wprowadzenie limitów do lekarzy specjalistów oraz na zabiegi usunięcia zaćmy. Mniejsze środki przewidziano również na refundację leków dla osób powyżej 65. roku życia, wsparcie dla szpitali powiatowych oraz wyżywienie pacjentów.

Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę

Dodatkowo, "ministra" zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda wskazała, iż jednym ze sposobów na uzdrowienie sytuacji w służbie zdrowia miałoby być... wprowadzenie dopłat dla ubezpieczonych pacjentów za leczenie. 

Musimy zastanowić się nad współpłaceniem albo dodatkowymi ubezpieczeniami, to jednak czas bardzo odległy

– oznajmiła.

ZOBACZ PODOBNE

Kasy z NFZ nie ma - są problemy. W tym szpitalu świadczenia okrojono do ratowania życia

Dopłaty dla pacjentów. Co o tym pomyśle uważają Polacy? 

Prawie połowa Polaków (48,6 proc.) sprzeciwia się wprowadzeniu opłat za niektóre usługi publicznej ochrony zdrowia - wynika z wtorkowego badania IBRiS przeprowadzonego na zlecenie „Rzeczpospolitej”. Skłonnych do dopłat jest zaś 42,9 proc. badanych, a zdania w tej sprawie nie ma - 8,5 proc.

Na pytanie o zgodę na wprowadzenie opłat za niektóre usługi publicznej ochrony zdrowia, jeśli doprowadziłoby to do skrócenia kolejek do specjalistów, odpowiedź „zdecydowanie nie” wskazało 31,7 proc. ankietowanych, a „raczej nie” - 16,9 proc. Z kolei „zdecydowanie tak” wskazało 12,6 proc. badanych, a „raczej tak” - 30,3 proc. Zdania na ten temat nie ma 8,5 proc. respondentów.

ZOBACZ PODOBNE

Gigantyczna dziura budżetowa - Domański żąda od ministerstw mrożenia wydatków. "Niezwłocznie"

Pomysł wprowadzenia dodatkowych opłat z myślą o skróceniu kolejek największe poparcie znalazł wśród osób najlepiej sytuowanych - 91 proc. Z kolei, z badanych oceniających swoją sytuację finansową zdecydowanie źle, pomysł popiera 86 proc.

Z badania wynika także, że pomysł został najwyżej oceniony przez osoby najbardziej zainteresowane polityką (68 proc.) i z wyższym wykształceniem (62 proc.).

Najwięcej respondentów skorych do ponoszenia dodatkowych opłat jest wśród zwolenników koalicji - 65 proc. Natomiast wśród zwolenników opozycji (PiS, Konfederacja, Razem) przeciw jest 58 proc. ankietowanych.

Za dopłacaniem za usługi publicznej ochrony zdrowia opowiada się 57 proc. ankietowanych w grupie 70+. Pomysł na dopłatę budzi zaś sprzeciw w grupie 60-69 lat, gdzie odpowiedź „zdecydowanie nie” udzieliło najwięcej ankietowanych (48 proc.), a zwolenników było 27 proc.

Badanie IBRiS, na zlecenie „Rzeczpospolitej” przeprowadzono 5-6 grudnia na 1072-osobowej próbie ogólnopolskiej.