W piątek odbędą się prawybory w Koalicji Obywatelskiej. Zarówno Rafał Trzaskowski, jak i Radosław Sikorski do ostatniego dnia prekampanii walczyli o poparcie. Na spotkaniu z prezydentem Warszawy padły jednak niewygodne pytania, które dotyczyły jego obecnej pracy. Odpowiedź samorządowca mija się z faktami.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w czwartek zorganizował prekampanijny wiec w Piasecznie. Było to ostatnie takie wydarzenie przed prawyborami w Koalicji Obywatelskiej. Właśnie na nim włodarzowi stolicy zadano pytanie, kto płaci za jego promocję.
Wiceszef PO zapewnił, że na wiece po Polsce jeździ prywatnym autem. Oznajmił też, że paliwo pokrywa z własnej kieszeni. - Natomiast jestem wszędzie zapraszany i przyjęliśmy tego typu regułę, że jeżeli ktoś mnie zaprasza do jakiejś sali, to zapraszający płaci za salę. Za wszystkie inne koszty płacimy my, uważam, że to jest całkowicie naturalne - dodał.
Warto wrócić tu do wydarzenia w Bielska-Białej. W połowie października to tam promował się Trzaskowski. Co prawda wówczas nie ogłoszono jeszcze prawyborów w KO, ale Trzaskowski - jak sam twierdzi - kandydatem na prezydenta RP czuje się od 2020.
I wbrew temu, co powiedział w czwartek, jego ratusz oficjalnie przyznał, że samorządowiec pojechał na Śląsk samochodem służbowym. Mało tego, cały wyjazd został potraktowany jako... delegacja służbowa.
Co więcej, słowa o pokryciu "innych kosztów" przez ludzi prezydenta Warszawy też mijają się z prawdą. Na organizację wyżej wspomnianego wydarzenia - konkretnie wypożyczenie telebimu - pieniądze mieszkańców wyłożył urząd prezydenta Bielska-Białej. Było to konkretnie 12 297,77 zł.
Uspokajając swoich fanów Trzaskowski zapewnił w Piasecznie, że nie zamierza brać urlopu, gdyby został kandydatem na prezydenta RP. Tłumaczył to tym, że na autopromocje jeździ po godzinach pracy, albo w weekendy. Tyle że znów powołując się na przykład Bielska-Białej... nie wszystko się zgadza.
Ratusz Trzaskowskiego w piątki pracuje od 8:00 do 16:30. Tak się złożyło, że to właśnie tego dnia odbyło się wydarzenie na Śląsku. Start miał miejsce o 18:00. Jeśli wierzyć wiceszefowi PO na słowo, to pokonał około 4-godzinną trasę w niespełna 150 minut.