- Czy mamy się zgodzić na to, by niemieccy politycy ingerowali w nasze wybory, by komentowali je w taki sposób jak do tej pory, że życzą sobie, by ktoś tam był premierem? - pytał podczas transmisji na żywo premier Mateusz Morawiecki. Odniósł się w ten sposób do skandalicznych słów Manfreda Webera.
Premier Mateusz Morawiecki po tym jak prezydent Andrzej Duda ogłosił datę wyborów, zapowiedział, że codziennie będzie rozmawiał z wyborcami w ramach transmisji na żywo na Facebooku.
Szef rządu odniósł się do skandalicznych słów Manfreda Webera, który w wywiadzie dla telewizji ZDF zapowiedział, że Prawo i Sprawiedliwość jest wrogiem i "będzie zwalczane". Niemiecki polityk, szef Europejskiej Partii Ludowej stwierdził też, że "każda partia musi zaakceptować państwo prawa; to jest zapora przeciw przedstawicielom PiS-u w Polsce".
"Czy mamy się zgodzić na to, by niemieccy politycy ingerowali w nasze wybory, by komentowali je w taki sposób jak do tej pory, że życzą sobie, by ktoś tam był premierem. Czy mamy godzić się na wypowiedź Manfreda Webera, szefa Europejskiej Partii Ludowej, do której należy PO, który w jawny sposób przedstawia swoje życzenia co do tego, kto powinien w Polsce w domyśle pod dyktando Niemiec tutaj prowadzić politykę?"
"Dla kobiet to było często albo o 7 lat, a dla tych pan, które pracują na terenach wiejskich, nawet o 12 lat. To zmuszanie Polaków do pracy do 67. Roku życia było i jest właśnie pewnego rodzaju wizytówką negatywną Donalda Tuska i PO. My zmieniliśmy to na poprzednio obowiązujące progi wiekowe i zrobiliśmy to zgodnie z naszymi wcześniejszymi obietnicami. Uważamy, że wiarygodność jest sensem polityki. Rzucanie słów na wiatr, obiecywanie, a później niespełnianie tych obietnic, czyli to, z czym mieliśmy do czynienia przez 25 lat III RP, jest zaprzeczeniem dobrej polityki"