Petru popuścił wodze fantazji także w innej kwestii. Stwierdził, że wizyta ministrów Waszczykowskiego i Błaszczaka w Wielkiej Brytanii... nie miała sensu. Według lidera Nowoczesnej jeśli chcieli oni załatwić sprawy związane z zagrożeniem mieszkających na Wyspach Polaków wystarczyło tam... zadzwonić.- W ten sposób przejmuje się władzę i będę robił wszystko, co możliwe, żeby Nowoczesna miała najlepszy wynik w wyborach parlamentarnych, a wtedy optymalne do rządzenia byłoby to, żebym to ja był premierem.
Lider Nowoczesnej zapewnia, że on w takiej sytuacji nigdzie by nie jeździł, tylko „porozmawiał przez telefon”, ponieważ zdaje obie sprawę, że odpowiednicy polskich ministrów w Wielkiej Brytanii „mają na głowie tysiąc innych spraw”.- Nie trzeba było tam przyjeżdżać żeby coś załatwić. To działanie pod publiczkę. Ja nie wiem czy oni tam coś załatwili. Tańszą formą komunikacji jest telefon lub rozmowa za pośrednictwem internetu – oznajmił Petru.
Minister Mariusz Błaszczak oraz minister Witold Waszczykowski spotkali się z szefową brytyjskiego MSW Amber Rudd i szefem dyplomacji Borisem Johnsonem. Ministrowie wylecieli do Londynu w związku z drugim w ostatnim czasie atakiem na polskich obywateli w angielskim mieście Harlow. Kilka dni wcześniej na skutek poniesionych w podobnej napaści obrażeń zmarł pobity w tym samym mieście Polak.- Co jest ważniejsze - żeby Polacy poczuli się dobrze, bo polecieli ministrowie, czy żeby naprawdę było im dobrze? - pytał dość enigmatycznie Ryszard Petru.
– Nasza rozmowa była skoncentrowana na sytuacji Polaków w Wielkiej Brytanii oraz na wyjaśnieniu ostatnich wydarzeń. Pani minister Amber Rudd zapewniła nas, że będzie przypatrywała się bacznie postępowaniu, którego celem jest ujawnienie sprawców – mówił w Londynie po spotkaniu z ministrami spraw wewnętrznych i spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii szef MSWiA Mariusz Błaszczak.