Zwariujemy!

Operacja prania mózgów trwa już całe dekady. Wystarczy pójść do kina, by się o tym przekonać. Już w czasie bloku reklam człowiek ze zdumieniem ogląda spot banku BNP Paribas, w którym dzieci muszą odpowiedzieć na pytania spoza kadru, próbując znaleźć żeńskie formy od słów takich jak kierowca itd. Maluchy (w wieku chyba przedszkolnym) usiłują, szukają, wynajdują jakieś rozwiązania typu „kierowczyni”. A potem pada hasło w stylu: „Próbujmy wszyscy używać feminatywów”. Pierwsze, co mnie zatrzęsło, gdy zobaczyłem ten reklamowy tworek, to fakt, że zaangażowano do niego i zmanipulowano dzieci. Jednym słowem, jakieś dzieciaki stały się narzędziami szerzenia lewackiej ideologii przez bank. Drugie, co mnie ciągle zaskakuje i przeraża, to fakt, że za kwestie ideologiczne wzięły się firmy, które powinny być w tym względzie „przezroczyste” – jak banki czy producenci samochodów. Otóż jako użytkownik samochodu wcale nie mam ochoty stać się elementem kampanii LGBT, wcale nie mam ochoty, by w czerwcu na stronach marki logo było zmieniane w kolory tęczy. Tak samo jak nie miałbym ochoty na sklejanie wizerunku marki z neofaszystowskim ruchem włoskim czy z Antifą. Wszystko jedno zresztą z czym. Tu już bowiem nawet nie chodzi o to, czy mamy w takich spotach kwestie feminizmu czy antyrasizmu. Nie jestem rasistą. Wspieram idee równości wszystkich ludzi wobec prawa. Ale czuję się co krok zmuszany do udziału w jakichś manifestacjach, widowiskach na siłę doklejanych do zjawisk, wydarzeń, przedmiotów, które po prostu powinny być wolne od jakichkolwiek ideologicznych nakładek. Niech mecz piłki nożnej będzie meczem, samochód samochodem, a bank bankiem. Bo inaczej zwariujemy.