Przeprowadzony nad Sekwaną sondaż Odoxa-Dentsu Consulting odsłania prawdziwy kryzys zaufania do instytucji europejskich. Zaledwie 29 proc. Francuzów widzi w UE źródło nadziei na rozwiązanie ich problemów, a dla 31 proc. jest źródłem strachu. Reszta w ogóle się nią nie interesuje.
Unia przydaje się jeszcze w walce z terroryzmem (43 proc.), ale już tylko 29 proc. uważa, że pomaga w ochronie środowiska, 19 proc., że ma wpływ na tworzenie nowych miejsc pracy, 18 proc., że na regulowanie migracji. Najwyraźniej ostatnie lata i formy integracji się nie sprawdzają. Wyjście z UE Wielkiej Brytanii było tu kropką nad „i”. Społeczeństwa tracą zaufanie do Brukseli, a politycy zamiast refleksji, proponują więcej Unii i więcej regulacji. Gdyby we Francji przeprowadzić referendum w sprawie frexitu, wyniki mogły być ciekawe. W Europie mamy paradoksalną sytuację, w której kraje oskarżane o łamanie unijnych zasad, jak Polska i Węgry, stają się obozem nadziei także dla Zachodu. Reszta krajów lekceważy nastroje swoich społeczeństw i po prostu „walczy z populistami”. Czasami zastanawiam się, czy dzierżący sztandar europejskiego postępu prezydent Macron nie jest po prostu sabotażystą?