Wystarczy, że nasze kraje będą blisko współpracować – politycznie, gospodarczo, wojskowo itd. – granice będą otwarte i przejezdne (a nie jak teraz, gdy np. samych przejść granicznych jest za mało), ludzie będą się spotykali i współpracowali, a nawet tworzyli rodziny. To zresztą już zaczyna się dziać. Docelowo relacje polsko-ukraińskie powinny wyglądać jak obecne relacje Polski z krajami bałtyckimi, lecz z racji wielkości – na większą skalę. Aby to się ziściło, potrzeba „tylko”, żeby Ukraina obroniła się przed agresorem i wstąpiła do Unii Europejskiej, a Białoruś wyzwoliła się spod panowania wąsatego „agrofuehrera” i też wstąpiła do UE. Wciąż wierzę, że rozszerzenie Paktu Północnoatlantyckiego na wschód też jest możliwe w przyszłości. W takim układzie pozycja i bezpieczeństwo Polski wewnątrz UE i NATO oraz na zewnątrz są zapewnione na pokolenia, a nawet wieki.